75 LAT FIZYKI NA HOŻEJ

Andrzej Kajetan Wróblewski
Instytut Fizyki Doświadczalnej Uniwersytetu Warszawskiego
(artykuł opublikowany w "Wiedzy i Życiu" w styczniu 1996 r.)

Zapewne nie wszyscy przemierzający ulicę Hożą w Warszawie na odcinku między Emilii Plater i Chałubińskiego zdają sobie sprawę, że w mało rzucających się w oczy budynkach na niewielkiej parceli pod numerem 69 mieści się znany w całym świecie ośrodek badań fizycznych. Mija właśnie trzy czwarte wieku od jego utworzenia.

NARODZINY "HOŻEJ"

Budynek przy ul. Hożej 69 zaczęto wznosić w 1913 roku z przeznaczeniem dla Zakładu Fizyki Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Wybuch wojny światowej spowodował wstrzymanie budowy. Kiedy dwa lata później zaczęto organizować odrodzony polski Uniwersytet Warszawski, katedrę fizyki objął, przybyły ze Szwajcarii, Józef Wierusz-Kowalski, przedtem profesor i rektor Uniwersytetu we Fryburgu, znany zwłaszcza z badań w dziedzinie optyki. Rozpoczął on wykłady w prowizorycznej sali na Politechnice i starał się - bez powodzenia - dokończyć budowę i wyposażyć zakład uniwersytecki. W 1919 roku plany władz uległy zmianie: Wierusza-Kowalskiego mianowano profesorem Politechniki Warszawskiej, a katedrę fizyki doświadczalnej w Uniwersytecie Warszawskim powierzono Stefanowi Pieńkowskiemu, przedtem profesorowi uniwersytetu w Liège w Belgii.

Kiedy prof. Pieńkowski przyjechał do Warszawy, zastał nie wykończone mury części centralnej i skrzydła zachodniego budynku przy Hożej. Wykłady dla studentów były więc nadal prowadzone w wynajętej sali Politechniki. Nowy profesor z niespotykaną energią zajął się wykończeniem gmachu oraz urządzaniem w nim laboratoriów i sal wykładowych. Dzięki niezwykłemu uporowi i pracowitości udało mu się uzyskać potrzebne fundusze i już po 15 miesiącach, 30 stycznia 1921 roku, doprowadzić do otwarcia Zakładu Fizycznego UW w nowej siedzibie. A przecież trwała wtedy wojna, która w sierpniu 1920 roku zbliżyła się do samej Warszawy.

Stefan Pieńkowski od początku postawił sobie za zadanie stworzenie dużego, nowoczesnego instytutu naukowego, który mógłby liczyć się w świecie. Uważnie śledził rozwój fizyki i starał się, aby badania na Hożej nie pozostawały w tyle. W latach dwudziestych, niedługo po zaproponowaniu przez Nielsa Bohra (1913 r.) planetarnego modelu atomu, wyjaśniającego niektóre cechy widm atomowych, w całym świecie koncentrowano wysiłki badawcze wokół aktualnych wtedy zagadnień optyki atomowej i molekularnej oraz badań strukturalnych przy użyciu promieni X.

Ten właśnie kierunek nadał Pieńkówski pracom w tworzonym przez siebie zakładzie. Rozpoczęto więc badania m.in. luminescencji ciekłych i stałych roztworów barwników oraz par metali, a także struktury linii widmowych. Gdy w 1928 roku do Warszawy nadeszła wiadomość o odkryciu zjawiska Ramana, jego doświadczenie zostało powtórzone w ciągu kilku dni, a badanie widm ramanowskich stało się jednym z ważniejszych kierunków pracy zakładu.

Już pod koniec lat dwudziestych Zakład Fizyczny, przemianowany potem na Zakład Fizyki Doświadczalnej UW, stał się ośrodkiem na dobrym poziomie, dostrzeganym w świecie. Na Hożą zaczęli wtedy przyjeżdżać nawet doktoranci zagraniczni. Wyrazem uznania dla osiągnięć Pieńkowskiego i jego zespołu stało się przyznanie mu przez Fundację Rockefellera dotacji 50 000 dolarów na zakup aparatury. Ta na owe czasy znaczna suma umożliwiła wyposażenie Zakładu Fizyki Doświadczalnej w najwyższej klasy przyrządy, dzięki czemu Hoża znalazła się wśród najlepszych instytutów fizycznych w Europie. Udało się też rozbudować gmach, zwiększając w 1932 roku niemal dwukrotnie powierzchnię pracowni badawczych. Profesor mieszkał na terenie Zakładu i spędzał w nim większą część doby. Można go był spotkać przed ósmą rano i po dwunastej w nocy. Zawsze można było znaleźć w drzwiach swojej pracowni kartkę z charakterystycznym podpisem SP i godziną, np. 8.05. Kartka taka nie wymagała usprawiedliwienia nieobecności, nikt jednak z nas nie lubił ich kolekcjonować. Odmówienie .prośbie" Profesora wygłoszenia referatu lub przygotowania jakiegoś materiału, bez względu na termin lub okres świąteczny, było po prostu nie do pomyślenia. Praca i Nauka, to była dewiza Mistrza i tego wymagał od swych czeladników i uczniów.

Witold Majewski, przed wojną kierownik studenckiej Pracowni dla Początkujących, a potem profesor Politechniki Warszawskiej, wspominał, że ...Niezwykłej atmosferze panującej w Zakładzie ulegali też studenci rozmaitych wydziałów luźno związani z Zakładem, bo słuchający tu tylko wykładów fizyki i odrabiający ćwiczenia w I Pracowni Fizycznej... Nawet słuchacze Akademii Stomatologicznej wyróżniający się hałaśliwością, tutaj siedzieli cicho, by nie przeszkadzać w pracy naukowej. Ogólnie wiadomo było na Uniwersytecie, że na Hożą nie wolno się spóźniać, że wszystkie zarządzenia i terminy muszą być ściśle przestrzegane. l tak było.

Gdy na początku lat trzydziestych czołową rolę na świecie zaczęły odgrywać badania jądra atomowego Pieńkowski postanowił wprowadzić tę dziedzinę na Hożą. Swych najlepszych uczniów wysłał na szkolenie w czołowych ośrodkach. Andrzej Sołtan pojechał do Pasadeny, a później Leonard Sosnowski do Cambridge. Po powrocie z USA Sołtan zbudował na Hożej kaskadowy akcelerator elektrostatyczny typu Greinachera (na energię 800 keV) i rozpoczął badania reakcji wywoła- nych przez neutrony. Sosnowski po powrocie z Anglii zbudował w 1939 roku sterowaną komorę Wilsona, którą chciał wykorzystać do badania odkrytego właśnie zjawiska rozszczepienia jądra uranu.

Tuż przed wojną Pieńkówski uzyskał także od prezydenta Ignacego Mościckiego zapewnienie o możliwości budowy na Hożej cyklotronu. Wtedy cyklotrony były najnowocześniejszymi akceleratorami toteż stanowiły rzadkość w świecie. Sołtan przystąpił do budowy, ale jej nie ukończył ze względu na wybuch wojny.

HOŻA WCHODZI DO ŚWIATOWEJ CZOŁÓWKI

W drugiej połowie lat trzydziestych Zakład Fizyki Doświadczalnej przy ul. Hożej stał się największym instytutem fizycznym w Polsce i znalazł się wśród najlepszych instytutów w Europie, zarówno pod względem wyposażenia jak i aktywności naukowej. Potwierdzali to goście zagraniczni wizytujący tę placówkę.

W 1939 roku odwiedził Hożą wybitny fizyk niemiecki Walter Gerłach (wsławiony wykonanym wspólnie z Otto Sternem doświadczeniem, w którym wykazano kwantowanie przestrzenne momentu pędu). Był zafascynowany poziomem ośrodka, pełnego świetnej i najnowocześniejszej aparatury. O fizykach z Hożej napisał z uznaniem, że mają wyborne wykształcenie i znajomość bieżącej literatury, które trudno spotkać w instytutach fizycznych w Niemczech, a pamiętajmy, że wówczas fizyka niemiecka to była ścisła czołówka światowa!

Sławni naukowcy bywali na Hożej już wcześniej. Na przykład, z Francji w 1927 roku przyjechał Paul Langevin, w 1935 roku Louis de Broglie, laureat Nagrody Nobla z fizyki (który otrzymał wtedy doktorat honoris causa UW), a w 1936 roku odkrywcy sztucznej promieniotwórczości, laureaci Nagrody Nobla z chemii, małżonkowie Joliot-Curie.

Naturalną konsekwencją rosnącej roli Hożej w świecie nauki stało się zapoczątkowanie w Warszawie międzynarodowych spotkań fizyków. W dniach 20 - 25 maja 1936 roku Pieńkowski zorganizował na Hożej I Międzynarodowy Kongres Luminescencji. W tej prestiżowej konferencji wzięło udział 149 uczestników z Belgii, Francji, Jugosławii, Łotwy, Niemiec, Rumunii, Stanów Zjednoczonych i Polski, Niestety, uczeni rosyjscy nie uzyskali zgody na udział w tym spotkaniu, a w ostatniej chwili odwołali przyjazd Alfred Kastler, K. S. Krishnan, Jean Perrin, Karl Przibram i B. Rosen. Nadesłali jednak referaty, ogłoszone w sprawozdaniach z konferencji. Z polskich uczestników referaty wygłosili Stefan Pieńkowski i jego wybitni uczniowie, wówczas już znani uczeni: Aleksander Jabłoński, Władysław Kapuściński i Stanisław Mrozowski, a także Henryk Niewodniczański z Wilna.

Kongres Luminescencji był ważnym wydarzeniem w życiu naukowym Warszawy i Polski (przyjęcie dla uczestników wydał na Zamku Królewskim prezydent Ignacy Mościcki) i dowiódł, że fizycy z Hożej potrafią organizować poważne imprezy.

Czesław Białobrzeski, który żywo interesował się podstawami fizyki, zorganizował w Warszawie w dniach 30 V - 3 VI 1938 roku prestiżową międzynarodową konferencję na temat New Theories in Physics (Nowe teorie w fizyce), uzyskując patronat Międzynarodowej Unii Fizyki oraz Międzynarodowego Instytutu Współpracy Intelektualnej - agendy Ligi Narodów, Wzięło w niej udział około trzydziestu wybitnych uczonych z zagranicy, m.in. Niels Bohr, Leon Brillouin, Louis de Broglie, Arthur Eddington, George Gamow, Samuel Goudsmit, Oskar Klein, Hendrik Kramers, Ralph de Laer Kronig, Paul Langevin, Edward Arthur Milne, John von Neumann, Francis Perrin i Eugene Wigner - czołówka ówczesnej fizyki.

Z polskich fizyków poza Białobrzeskim udział wzięli: Szczepan Szczeniowski (wówczas z Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie), Wojciech Rubinowicz (wówczas z Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie), Ludwik Wertenstein z Wolnej Wszechnicy Polskiej, Jan Weyssenhoff z Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Feliks Joachim Wiśniewski, profesor Wolnej Wszechnicy Polskiej i docent Politechniki Warszawskiej.

Podczas konferencji dyskutowano aktualne wówczas zagadnienia z mechaniki i elektrodynamiki kwantowej, a także teorii względności i kosmologii. Według powszechnej opinii konferencja warszawska z 1938 roku, była jednym z najważniejszych spotkań fizyków przed II wojną światową. Wydany w 1939 roku w dwu wersjach językowych, francuskiej i angielskiej, tom sprawozdań z konferencji, do dziś stanowi bardzo ważny dokument.

W latach międzywojennych największym ośrodkiem badań fizycznych w Polsce była Warszawa, na którą przypadało aż 63% wszystkich prac opublikowanych przez polskich fizyków. Z tego prawie 60% to prace fizyków z Hożej, a pozostałe - fizyków z innych instytucji warszawskich (Politechniki, Wolnej Wszechnicy Polskiej, Pracowni Radiologicznej Towarzystwa Naukowego Warszawskiego i Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego). Liczbowy dorobek fizyków z Hożej był więc taki, jak ich kolegów ze wszystkich ośrodków pozawarszawskich (Krakowa, Lwowa, Poznania, Rydzynia i Wilna) razem wziętych.


 
Zwiedzamy Hożą w 1939 roku

Oto fragmenty opisu ośrodka na Hożej pióra Józefa Szpechta z 1939 roku:

Nie dociera tu gwar i hałas wielkomiejski. Gmach Zakładu położony jest zdala od mchu ulicznego. Wznosi się wśród zieleni młodego ogrodu.

Zwiedzanie Zakładu Fizyki Doświadczalnej rozpoczniemy od podziemi. Tu mieści się własna elektrownia Zakładu. Pod ścianą obszernego pokoju stoją dwie dynamomaszyny. Wytwarzają one prąd stały o napięciu 25 000 woltów. Tablica na której można włączać i wyłączać poszczególne instalacje elektrowni pouczą jakiego rodzaju prąd dostarczany jest Zakładowi. Tablica podzielona jest na osiem pól. Dla włączenia prądu niskonapięciowego, wysokonapięciowego, prądu dla specjalnych baterii, prądu dla instalacji Roentgenowskich,... Dla celów doświadczalnych Zakład potrzebuje tedy wielu rodzajów prądu elektrycznego.

Z elektrowni w podziemiach wybiegają pęki kabli. Przewody te biegną długim korytarzem wzdłuż ścian. Przebijaja powałę, by dostać się z podziemia na parter, stąd znowu - na pierwsze piętro, drugie piętro i poddasze.

Na suficie korytarza biegną dwie równolegle linie przewodów wysokiego napięcia (25 000wolt!). Są one zawieszone na izolatorach, umocowanych u sufitu długim symetrycznym dwuszeregiem. Gdziekolwiek będziemy, na piętrze czy na poddaszu, wszędzie widzimy linie przewodów; to niespodzianie urywają się i nikną w powale, to wybiegają równoległym, zwartym szykiem ze ściany. Cały Zakład jest jakby unerwiony owymi przewodami. Jeśli porównać je do arterii, w których obiega i krąży prąd, to elektrownia zasługuje na miano serca Zakładu. Stąd wybiegają niezliczone przewody, zasilając prądem wszystkie pracownie naukowe Zakładu.

W bliskim sąsiedztwie elektrowni znajduje się szklarnia. Sprawia ona na pierwszy rzut oka wrażenie istnej dżungli szkła. Szklane przyrządy o wymyślnych kształtach, kolby najrozmaitszej formy i wielkości, wielkie zespoły szklanych przewodów, tworzących istny labirynt o zagmatwanej budowie. Wszystko to tłoczy się na stołach, dając wrażenie jakiejś pracowni alchemicznej, w której poszukiwano wśród szkła i ognia kamienia filozoficznego...

Pod ścianami stoją szafy przepełnione długimi, smukłymi rurkami szklanymi. Wnętrze szafy jest nimi groźnie najeżone jak ostrzami bagnetów. Szklana gęstwina lśni i mieni się srebrnymi blaskami. Tu, w pracowni szklarskiej, wytwarza się ze szkła wszystko niezbędne dla doświadczeń Zakładu. Dokonywa się obróbki zarówno szkieł twardych, jak miękkich oraz kwarcu. Wykonywa się lampy kwarcowe.

Naprzeciwko szklarni mieści się warsztat mechaniczny, spełniając tę samą ważną rolę w życiu Zakładu: wytwarza wszelkie przyrządy z metalu, od statywów, pomp, opornic do cześci najbardziej precyzyjnych i subtelnych, w których pomysłowość eksperymentatora idzie o lepsze ze zręcznością mechanika...

W opisie pomocniczych, a bardzo ważnych urządzeń zakładowych nie można też pominąć skraplarki, która dostarcza kilku litrów ciekłego powietrza na godzinę ... Ciekłe powietrze, dostarczane przez skraplarkę, wlewa się strugą błękitnawej barwy do lśniących naczyń o podwójnych, posrebrzanych ściankach. Ciekłe powietrzeużywane jest w pracowniach zakładowych, w których bada się zjawiska w niskich temperaturach (sto kilkadziesiąt stopni poniżej zera).

Rozpoczniemy teraz zwiedzanie pracowni naukowych. Znajdują się one zarówno na parterze, na piętrach, jak i w podziemiu i na poddaszu. W poszukiwaniu miejsca dla pracy naukowej wykorzystano każdy skrawek powierzchni. Na poddaszu wybito okna w powałach. Stryszki bez okien przemieniono w ten sposób na pracownie za świetlikami w dachu, jak w atetier malarskim...

W rozległej sali mieści się aparatura, której zmontowanie trwało dwa lata; przeznaczona jest da badań w dziedzinie sztucznej promieniotwórczości. Instalacja pozwala osiągać napięcie ponad pół miliona wolt! W polu elektrycznym o tak wysokim napięciu wykuwa się broń do ostrzeliwania jądra i rozbijania atomów. Tu staje się cud "nowoczesnej alchemii": pierwiastki przeistaczają się, przeobrażają. Dzieje się to w trzasku wyładowań między złotymi kulami iskierników, w atmosferze przesyconej poburzowym zapachem ozonu...

W gmachu przy ulicy Oczki, skupiającym różne laboratoria Uniwersytetu Warszawskiego, mieści się na drugim piętrze Zakład Fizyki Teoretycznej... W Zakładzie Fizyki Tepretycznej zapoczątkowane zostały badania promieni kosmicznych przy pomocy cieczy nieprzewodzących, w których owe promienie wzbudzają jonizację... Dla badań nad promieniami kosmicznymi pracownie zakładowe są niedogodne. Ściany i sufity pochłaniają promienie kosmiczne, osłabiają ich natężenie. W pracowni można tedy badać wpływ osłabionego już promieniowania. By usunąć tę niedogodność, wzniesiono na podwórzu gmachu zakładowego budynek o drewnianych ścianach, przeznaczony wyłącznie do badań nad promieniami kosmicznymi. W budynku tym stoją duże, dziesięciolitrowe komory z cieczą. Ołowiane ściany komory są przenikliwe tylko dla promieni kosmicznych. Bada się przewodnictwo, wzbudzane przez nie w cieczy oraz tajemnicze, chwilowe wybuchy i skoki przewodnictwa.
 

UPADEK I ODBUDOWA

Wybuch wojny przekreślił dorobek prawie dwudziestoletniej pracy Pieńkowskiego. Już w pierwszych miesiącach okupacji wywieziono do Niemiec większość wartościowej aparatury, zbiory biblioteczne i notatki naukowe. Zniszczony też został zakład Bialobrzeskiego. Pieńkowski nie załamał się, lecz zaczął organizować tajny Uniwersytet. By uchronić resztkę aparatury i uratować w pewnym sensie Hożą utworzył Zakład Pomiarów Fizycznych, w którym wykonywano badania usługowe dla instytucji komunalnych, na przykład badania czystości wody wiślanej. Pod tą zasłoną prowadzono namiastkę pracy naukowej w postaci cotygodniowych seminariów, na których referowano zdobywane przez Pieńkowskiego artykuły z zagranicznych czasopism fizycznych.

W 1943 roku wobec sytuacji na froncie wschodnim okupanci zaczęli zajmować w budynku na Hożej coraz więcej pomieszczeń, ograniczając pracę Pieńkowskiego i jego współpracowników, aż w końcu zajęli cały budynek, niszcząc instalacje i przebudowując wnętrza. Podczas Powstania Warszawskiego i późniejszych działań wojennych budynek nie został wprawdzie zburzony ani spalony, ale był kompletnie pusty i zdewastowany. Po powrocie do Warszawy Pieńkowski został kolejny raz wybrany rektorem UW i z właściwą sobie energią przystąpił do odbudowy całej uczelni, a w tym fizyki na Hożej.

Generalny nadzór nad odbudową budynku na Hożej został powierzony Jerzemu Pniewskiemu, wówczas młodemu adiunktowi, a później profesorowi i długoletniemu dyrektorowi Instytutu Fizyki Doświadczalnej. Remont i przeróbka budynku prowadzone były w sposób trudny dziś do pojęcia. Zbiórka raczej prymitywnych przyrządów ocalałych w szkołach na Śląsku oraz niezwykły (niemal na ulicy) zakup niektórych cenniejszych przyrządów, pozwoliły Pieńkowskiemu na podjęcie w prowizorycznej sali wykładów fizyki doświadczalnej, ilustrowanych pokazami, już w grudniu 1945 roku. Na początku 1946 roku podjęte zostały normalne zajęcia w prowizorycznych studenckich Pracowniach Fizycznych dla Początkujących i dla Zaawansowanych.

Spis wykładów UW z 1947 roku wymieniał już niemal tyle pozycji, co 10 lat wcześniej. Najdłużej trwał remont pięknego dużego audytorium, ukończony dopiero w 1950 roku.

Pieńkowski, jak przed wojną, miał nadal wizję stworzenia na Hożej dużego instytutu o szerokim zakresie działalności. Doprowadził do utworzenia dwóch nowych katedr: Atomistyki dla Andrzeja Sołtana oraz Elektroniki i Radiologii - dla Leonarda Sosnowskiego. Ten ostatni nie kontynuował rozpoczętych przed wojną badań w fizyce jądrowej, ale zdecydował się na fizykę ciała stałego, którą wkrótce postawił na światowym poziomie. Pieńkowski z entuzjazmem popierał także Mariana Danysza i Jerzego Pniewskiego, którzy zaczęli rozwijać na Hożej fizykę cząstek elementarnych. Już wkrótce, we wrześniu 1952 roku, ci dwaj uczeni dokonali na Hożej odkrycia najwyższej wagi: stwierdzili istnienie materii hiperjądrowej.

Budynek Zakładu Fizyki Doświadczalnej został po wojnie nie tylko całkowicie odrestaurowany i przebudowany, ale także znacznie powiększony. Dobudowane zostało do wschodniego skrzydła specjalne duże pomieszczenie, nazwane Halą Atomową, w której miał się znaleźć generator wysokiego napięcia z akceleratorem jonów. Andrzej Sołtan uzyskał specjalną dotację rządową, dzięki której zamówił w Bazylei generator kaskadowy na milion woltów z rurą akceleracyjną. Budowę hali zakończono w 1948 roku, a w grudniu 1950 roku zamówiony przyrząd znalazł się w Warszawie.

LEOPOLD INFELD NA HOŻEJ

Odbudową fizyki teoretycznej na Hożej zajęli się Czesław Białobrzeski oraz cieszący się światową sławą Wojciech Rubinowicz, który po repatriacji ze Lwowa i krótkim pobycie w Krakowie przybył do Uniwersytetu Warszawskiego. Rubinowicz zorganizował seminarium, w którym udział brali m.in. słynni później profesorowie: Jerzy Rayski, Jan Rzewuski i Jacek Prentki. Na Hożej w 1950 roku istniały dwa zakłady fizyki teoretycznej: Zakład Fizyki Teoretycznej, kierowany przez Czesława Bialobrzeskiego i Zakład Mechaniki Teoretycznej, kierowany przez Wojciecha Rubinowicza. Personel obu tych placówek liczył, poza dwoma kierownikami, zaledwie 6 osób.

W 1950 roku powrócił do Polski z Kanady Leopold Infeld. Przed wojną studiował on fizykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, był przez kilka lat nauczycielem fizyki w gimnazjum, a potem docentem w Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. W 1933 roku wyjechał na stypendium najpierw do Cambridge w Anglii, a później do Princeton w Stanach Zjednoczonych, gdzie rozpoczął współpracę z Albertem Einsteinem nad różnymi zagadnieniami fizyki relatywistycznej. Najbardziej znanym efektem tej współpracy stała się znakomita książka Ewolucja fizyki, dzięki której nazwisko Infelda stało się powszechnie znane. Potem został on profesorem w Uniwersytecie w Toronto.

Infeld z ogromną energią zabrał się do tworzenia na Hożej osobnego Instytutu Fizyki Teoretycznej, który miał objąć trzy katedry: jego własną, Wojciecha Rubinowicza i Czesława Białobrzeskiego. Aktywność Infelda przejawiła się także w organizacji letnich (konferencji, tzw. Infeldiad w latach 1950-1954. Przyczyniły się one do wykształcenia wysoko kwalifikowanych kadr. Infeld, podobnie jak Pieńkowski, miał ogromnie rozległe horyzonty i pragnął rozwijać na Hożej fizykę teoretyczną w szerokim zakresie, a nie tylko w swojej własnej specjalności.

Jerzemu Pniewskiemu na pytanie o przyszłość fizyki teoretycznej na Hożej odpowiedział: Ja się nie znam na fizyce jądra atomowego, waszych cząstkach elementarnych, czy półprzewodnikach, ale ja się znam na ludziach i sam się pan przekona, że zdolnym fizykom potrafię pomóc i jeśli sami sobie nie poradzą, skieruję ich do odpowiednich ośrodków za granicą i wszystkie te kierunki będą u nas uprawiane.

Wybitny przedstawiciel fizyki teoretycznej na Hożej, profesor Józef Werle, w artykule wspomnieniowym napisał, że Infeld: Działał z powodzeniem nie tylko na polu nauki. Pisał również artykuły prasowe na różne tematy, wspomnienia, pamiętniki, a nawet napisał tłumaczoną na wiele języków powieść o wielkim matematyku francuskim Ewaryście Galois. Zyskał międzynarodową sławę utalentowanego i poczytnego pisarza. Był też żarliwym bojownikiem o lepszy, sprawiedliwszy, mądrzejszy i piękniejszy świat. To niecodzienne zestawienie li tylko najważniejszych dziedzin działalności Leopolda Infelda nie jest bynajmniej przesadzone. Reprezentował tak rzadki i cenny typ umysłu ścisłego, a przy tym wszechstronnego, o bardzo szerokiej skali zainteresowań i zdolności, oraz o równie szerokiej skali działania.

Jak wspominał Jerzy Pniewski: Ówcześni seniorzy cieszyli się naszym ogromnym szacunkiem, czego wyrazem było nadanie im specjalnych przydomków: Pieńkowskiemu - Jego Najwyższość, Infeldowi - Jego Wspaniałość, Rubinowiczowi - Jego Dostojność. Myślę, że te przydomki w pewnym sensie uwydatniały cechy ich charakterów.

Wobec ambitnych planów Pieńkowskiego i Infelda jasne się stało, że należy szybko podjąć budowę kolejnego skrzydła budynku, wspólnego dla obu instytutów. Budowę udało się ukończyć już w grudniu 1951 roku. Dzięki temu stało się możliwe kształcenie dużo większej liczby studentów.

W 1953 roku zmarli: najpierw Białobrzeski (12 października), a potem Pieńkowski (20 listopada). Kierownictwo Instytutu Fizyki Doświadczalnej objął Jerzy Pniewski, który pozostawał na tym stanowisku do 1975 roku, z blisko czteroletnią przerwą (1958-1962), kiedy zastępował go Tadeusz Skaliński.

"DZIECI HOŻEJ"

W latach pięćdziesiątych w organizacji fizyki polskiej nastąpiły poważne zmiany. Na podstawie decyzji Prezydium Rządu z dniem 1 X 1953 roku powstał Instytut Fizyki Polskiej Akademii Nauk. Na stanowisko dyrektora został powołany Stefan Pieńkowski, który jednak, ciężko chory, nie objął praktycznie tej funkcji. Faktycznym twórcą IF PAN został Leonard Sosnowski, mianowany dyrektorem w 1954 roku. Główną siedzibą IF PAN miał być początkowo budynek przy Hożej.

Najpierw planowano, że w nowym instytucie będą uprawiane wszystkie kierunki fizyki. Jednak później, uchwałą Prezydium Rządu z dnia 4 VI 1955 roku został utworzony Instytut Badań Jądrowych, w którym miały zostać skoncentrowane badania z fizyki jądra atomowego i cząstek elementarnych. Dyrektorem IBJ został Andrzej Sołtan, a znaczna część nowego instytutu także znalazła pomieszczenia na Hożej. Obok Sosnowskiego i Sołtana duży udział w tworzeniu IF PAN i IBJ mieli inni profesorowie uniwersytetu: Bronisław Buras, Marian Danysz i Jerzy Pniewski.

Kadra obu nowych instytutów rekrutowała się oczywiście z zakładów uniwersyteckich, a przez wiele lat fizycy zatrudnieni formalnie w różnych instytutach tworzyli wspólne zespoły ba- dawcze i dzielili pomieszczenia. Ostatecznie pracownicy IF PAN przenieśli, się całkowicie do nowego budynku przy al. Lotników, natomiast część zakładów IBJ (obecnie Instytutu Problemów Jądrowych) nadal mieści się na Hożej, a niektóre wspólne zespoły naukowe przetrwały do dziś.

Uniwersytecki ośrodek fizyki na Hożej, będący ośrodkiem polskiej szkoły fizyki doświadczalnej stworzonej przez Pieńkowskiego, przyczynił się istotnie do rozwijania bardzo różnej tematyki badawczej w innych uczelniach i instytutach pozauczelnianych w Polsce. Wychowankowie Hożej okresu międzywojennego, jak np. Ignacy Adamczewski, Aleksander Jabłoński, Leopold Jurkiewicz, Józef Mazur, Ludwik Natanson, Arkadiusz Piekara, Jan Rzewuski, Szczepan Szczeniowski, Armin Teske, Włodzimierz Żuk, po wojnie tworzyli i wzmacniali uczelniane ośrodki fizyki w Gdańsku, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Poznaniu, Toruniu i Wrocławiu.

ROZROST HOŻEJ

W dniach 25 - 31 lipca 1962 roku Leopold Infeld zorganizował w Warszawie Międzynarodową konferencję pod nazwą Teorie relatywistyczne i grawitacja, z udziałem ponad 100 czołowych fizyków teoretyków, reprezentujących wszystkie działy fizyki teoretycznej. Odwiedzili wtedy Warszawę m.in. Peter Bergmann, Hermann Bondi, Paul Dirac, Richard Feynman, Wladimir Fock, Witalij Ginzburg, Stanley Mandelstam, Christian Møller, Leon Rosenfeld, Leonard Schiff i John Archibald Wheeler. Było to pierwsze po wojnie tak duże zgromadzenie fizyków zagranicznych w Warszawie.

Kolejnym wydarzeniem była konferencja na temat pompowania optycznego i kształtu linii, tzw. OPaLS, zorganizowana w 1968 roku przez Tadeusza Skalińskiego; wzięło w niej udział wielu znakomitych specjalistów, m.in. laureat Nagrody Nobla, Alfred Kastler z Francji.

Tematyka badań prowadzonych na Hożej stopniowo się rozszerzała. W Instytucie Fizyki Doświadczalnej rozpoczęto badania ciała stałego metodami jądrowymi i powstała Katedra Biofizyki, a potem także Pracownia Fizyki Medycznej. W Instytucie Fizyki Teoretycznej pojawiły się: teoria jądra atomowego i cząstek elementarnych, teoria ciała stałego, fizyka statystyczna i metody matematyczne fizyki. Zespół katedr Geofizyki przekształcił się z czasem w Instytut Geofizyki.

Mimo dobudowania w 1963 roku kolejnej części budynku, rosnąca liczba studentów fizyki spowodowała konieczność wyprowadzenia części pracowni, głównie dydaktycznych, poza Hożą. Już w 1965 roku biofizyka znalazła się w gmachu Wydziału Geologii na Ochocie. W latach 1969 i 1974 ukończono pierwsze dwa budynki na nowym terenie przy ul. Pasteura. Przeniesiono tam z Hożej pracownie studenckie, kilka sal ćwiczeń i centralne warsztaty, a pozostałą powierzchnię zajął Instytut Geofizyki i Zakład Spektroskopii Jądrowej. Fizyka objęła także w posiadanie część uniwersyteckiej kamienicy przy ul. Hożej 74. W związku z przejęciem Zakładu Dydaktyki Fizyki po zlikwidowanym Studium Nauczycielskim Wydział Fizyki użytkował też przez wiele lat barak przy ul. Nowowiejskiej oraz zespół pomieszczeń w gmachu Wydziału Psychologii przy ul. Stawki.

HOŻA DZIŚ

Przedwojenna "Hoża" obejmowała budynek Zakładu Fizyki Doświadczalnej na parceli nr 69 i pomieszczenia Zakładu Fizyki Teoretycznej przy ul. Oczki 3.

Dzisiejsza "Hoża" jest nieporównanie większa. Poza parokrotnie rozbudowywanym i powiększanym budynkiem przy Hożej 69, gdzie mieści się większość zakładów naukowych Instytutu Fizyki Doświadczalnej i Instytutu Fizyki Teoretycznej, a także największe sale wykładowe, dziekanat i administracja Wydziału Fizyki, ośrodek obejmuje też:
- część kamienicy przy Hożej 74 (jeden Zakład Fizyki Teoretycznej i Katedra Metod Matematycznych Fizyki),
- dwa budynki przy ul. Pasteura (niektóre zakłady fizyki doświadczalnej, Instytut Geofizyki, laboratoria studenckie i niektóre sale wykładowe oraz centralne warsztaty),
- część budynku Wydziału Geologii UW, gdzie mieści się Zakład Biofizyki Instytutu Fizyki Doświadczalnej,
- Laboratorium Fizyki Wzrostu Kryształów w części budynku przy ul. Przyokopowej,
- spora część budynku przy ul. Smyczkowej, gdzie w 1991 roku zostało zorganizowane Nauczycielskie Kolegium Fizyki i mieści się Zakład Dydaktyki Fizyki,
- budynek Środowiskowego Laboratorium Akceleratora Ciężkich Jonów przy ul. Pasteura (jest to samodzielna jednostka uniwersytecka, formalnie niezależna od Wydziału Fizyki).

Na Hożej zdobywa obecnie wiedzę ponad 1000 studentów Wydziału Fizyki UW, w tym ponad 80 doktorantów, a na wykłady przychodzą też studenci innych wydziałów. W gronie kilkusetosobowego personelu jest ponad 80 profesorów i doktorów habilitowanych, tak więc kwalifikacje kadry nauczającej są zupełnie wyjątkowe.

Badania prowadzone na Hożej dotyczą niemal wszystkich dziedzin fizyki doświadczalnej i teoretycznej, od najmniejszych składników materii do struktur biologicznych i całego Wszechświata. Są tu więc i niezwykłe lasery służące do wytwarzania ultrakrótkich, femtosekundowych impulsów światła {przypomnijmy, że femtosekunda to 10-15 sekundy!) i prasy umożliwiające badania materii przy ciśnieniach tysięcy atmosfer. Jest aparatura kriogeniczna do badań w tzw. temperaturach helowych, tj. parę stopni powyżej zera bezwzględnego, a znaczna część budynku jest opleciona instalacją odzysku helu gazowego. Są spektrografy optyczne, dyfraktometry rentgenowskie i pracownie detektorów promieniowania. Wiele badań wykonuje się za pomocą komputerów, na przykład w biofizyce nad strukturą cząsteczek, w fizyce medycznej nad sygnałami fizjologicznymi, w wielu innych działach - przy planowaniu i symulacji eksperymentów. W ramach studiów fizycznych istnieje nawet specjalizacja: fizyka komputerowa.

Niektóre doświadczenia są z konieczności wykonywane gdzie indziej, na przykład przy akceleratorze i reaktorze w Świerku. Pracownicy Hożej prowadzą także badania w wielu ośrodkach zagranicznych, wykorzystując wielkie akceleratory czy inne urządzenia badawcze, na których zbudowanie nie stać nie tylko Polski, ale także wielu innych, nawet bogatych państw. Tak więc, aparatura zbudowana na Hożej jest w użyciu na przykład w Europejskim Laboratorium Fizyki Cząstek CERN w Genewie, w ośrodku DESY w Hamburgu, przy akceleratorach GSI w Darmstadcie, GANIL w Caen czy CELSIUS w Uppsali.

Efektem badań są liczne publikacje, obecnie trzysta kilkadziesiąt rocznie - w najlepszych czasopismach światowych. Do dorobku ośrodka należy też blisko dwieście książek i podręczników akademickich.

Fizycy z Hożej organizują często konferencje międzynarodowe, w których - ze względu na znaczenie naszego ośrodka - chętnie uczestniczą goście z zagranicy. Niektóre obrady odbywają się przy Hożej 69, ale częściej w większych salach lub poza Warszawą.

W ciągu 75 lat swego istnienia ośrodek fizyki na Hożej wykształcił kilka tysięcy magistrów i kilkuset doktorów fizyki. Wielu wychowanków Hożej uzyskało tytuły profesorskie. Dziś na Hożej pracują już profesorowie czwartego pokolenia.

Wybitnymi wychowankami Hożej, którzy zajmują eksponowane stanowiska w nauce polskiej, są na przykład profesorowie: Jerzy Czerwonko - dziekan Wydziału Podstawowych Problemów Techniki Politechniki Wrocławskiej, Andrzej Jamiołkowski - obecny rektor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, Jerzy Kołodziejczak - sekretarz Wydziału III PAN, Jan Petykiewicz - dyrektor Instytutu Fizyki Politechniki Warszawskiej, Wojciech Ratyński - dyrektor Instytutu Problemów Jądrowych, Henryk Szymczak - dyrektor Instytutu Fizyki PAN i prezes Polskiego Towarzystwa Fizycznego, Łukasz Turski - dyrektor Centrum Fizyki Teoretycznej PAN. Studia na Hożej skończył dr Jan Krzysztof Frąckowiak - zastępca przewodniczącego Komitetu Badań Naukowych. Spośród 22 fizyków - członków Polskiej Akademii Nauk, 12 to wychowankowie Hożej.

Niektórzy wychowankowie Hożej zrobili karierę w ośrodkach zagranicznych, ale nadal pozostają w ścisłym kontakcie z Polską. Są też tacy, dla których studia fizyczne na Hożej były tylko etapem w karierze w innych dziedzinach nauki, w biznesie, dziennikarstwie, czy sztuce. Absolwentami Hożej są na przykład obecni redaktorzy naczelni Wiedzy i Życia i Świata Nauki oraz wydawca obu tych czasopism. Studia fizyki są doskonałą szkołą racjonalnego myślenia i podstawą dla innych działań. Na przykład, niemal w każdym filmie Krzysztofa Zanussiego widać ślad jego studiów na Hożej.

Z okazji 75-lecia uniwersyteckiego ośrodka fizyki na Hożej odbędzie się specjalna sesja naukowa na temat Fizyka na przełomie stuleci. Swój przyjazd zapowiedziało kilkunastu znakomitych uczonych z zagranicy, w tym czterech laureatów Nobla.