Dla wszystkich,
na których mi zależało,
zależy, albo zależeć będzie
Siedziałem w pokoju. Ściemniało się... Mrok - bezlitosny władca świadomości - kusząco ciągnął mnie w swą stronę. Wystarczyło tylko na chwilę dać mu się porwać, tylko na chwilę stracić kontrolę...
Niewyobrażalnie skomplikowana sieć połączeń neuronów tętniła życiem - sygnały biegły z jednego miejsca w drugie - niby nic, a przecież sumowały się do świadomości... - Sygnał tu: jesteś szczęśliwy, sygnał tam - ?...
Ostatnie krwistoczerwone promienie gasnącego słońca spłynęły po pniach uschniętych drzew. Nastała cisza... Tylko ja i moje myśli...
Entropia nie wybacza - maszyneria nie bywa idealną. Nagromadziły się więc błędy - ich sumą drobne odchylenie od normalności. To wystarczyło...
Cienie utraconej przyszłości, szept porażki ostatecznej... Ach! Czerń się zbliża, nie mam siły, pomocy!...
Pożoga marzeń...
Czerwony pejzaż...
Horyzonty gasnące...
Mrok...
Założenie: każdy człowiek ma prawo do szczęścia, jeżeli nie szkodzi tym innemu człowiekowi w osiągnięciu jego szczęścia.
Świat można postrzegać jako przedstawienie. Dla jednych jest on tragedią, dla innych komedią. A naprawdę nie jest niczym. Świat po prostu jest. Co się bardziej opłaca - w obliczu tragedii? Powiększać jej rozmiar, czy ignorować ją, walić w pysk i z pogodą ducha żyć dalej?...
Pan WAŻNY: Odpalamy!
...a w obliczu ostatecznej zagłady świata, jednostki, ludzkości - czy należy płakać?! Ależ nie! Bezsilność może rodzić frustrację, albo pogodzenie się z losem. Kwestia gustu.
Aby móc zaaplikować wszystkim ludziom na Ziemi dawkę śmiertelną wystarczyłoby tylko nad USA zbierać w ciągu niecałych dziesięciu minut SO2, NOx i CO, produkowane przez utworzony przez człowieka przemysł.
Entropia w czasie rośnie - to prawo fizyki. Tego nie da się zmienić. Prędzej czy później - życie, czyli lokalne w czasie i przestrzeni przeciwstawianie się tej entropii - zakończy swe trwanie. A co znaczy człowiek? - Specyficzny genom?, reprezentacja życia?, istota dążąca do poznania, przetrwania? Czy czujemy związek ze swoimi dziadkami? A co z ludźmi z paleolitu? A z amebami?
Nie udawajmy, że obchodzą nas następne pokolenia.
Nie udawajmy, że obchodzą nas inni ludzie. Przeciętna długość życia: Japonia - 80 lat, Sierra Leone - 37 lat. Odsetek młodzieży rozpoczynającej naukę w szkołach średnich: Szwecja - 99.9%, Niger - 9.4%. Produkt Krajowy Brutto na mieszkańca: Szwajcaria - 43060$, Etiopia - 150$.
Sławomir Mrożek: "Jeleń jest najwyższą wartością", "Mrówka, to brzmi dumnie", "Jedyną miarą wszechrzeczy jest zając", "Naszym celem jest krowa". Jeżeli, zamiast "jeleń", "mrówka", "zając", "krowa", powiemy: "człowiek" - powyższe hasła przestają nas śmieszyć i traktujemy je poważnie. Dlaczego?
Co roku milion ludzi popełnia samobójstwo. Najczęściej samobójcami są mieszkańcy miast, samotni, w wieku 35-60 lat. Wzrost ilości samobójstw następuje w okresach kryzysów ekonomicznych, wiosną i jesienią. Spadek ilości - podczas wojen.
Przemijamy, przeminęli, przeminą - memento mori. Carpe diem. Panta rei. Wszystko jedno, bo to hasłowe traktowanie rzeczywistości. Słowa-slogany rzucane często na wiatr. Ludzki bełkot nie zna granic. A ideologie są szkodliwe - prowadzą prymitywne umysły do fanatyzmu. Ten zaś niszczy ludzi.
To co przynosi szczęście?... Subiektywne uwarunkowania, czyli wszystko: narkotyki, władza, religia, seks, nauka, muzyka, praca, pieniądze, spleśniałe kartofle... Szczęście wynika bowiem nie z jakichś obiektywnych i jedynych warunków, ale jest funkcją subiektywnych zmiennych; co więcej: funkcją samą w sobie o subiektywnym wzorze. Z punktu widzenia neurobiologii - poziom dopaminy i kilku innych substancji w mózgu silnie warunkuje to, czy jesteśmy szczęśliwi, czy nie. Śmieszne, prawda? Tak więc wszelkie teorie "abstrakcji" w rodzaju światopoglądów, religii, sposobów na życie zapewniających szczęście są tak naprawdę tylko misternymi konstrukcjami (pod-)świadomości regulującymi produkcję dopaminy (i innych...). Czy więc cała sztuka nie polega na stworzeniu jak najbardziej korzystnych dopaminowo psychicznych konstrukcji? Ale czy wtedy nie byłoby najlepszym rozwiązaniem pobierać dopaminę dożylnie? Tak więc o co chodzi? Z jednej strony nie jest to dążenie tylko do stanu 100% stężenia C1718H5421O318N59S6 (wzór nieprawdziwy), z drugiej - przecież subiektywne uwarunkowania same w sobie nie są zadowalającym punktem zatrzymania. Tak więc znowu: realizować subiektywne wzorce ze świadomością ich nieobiektywności. To już było. Ale zaraz, zaraz: czy przypadkiem w związku z tym stany jakiegokolwiek niezadowolenia nie są przypadkowo bezsensownym obniżaniem poziomu neurotransmiterów? Czy jest sens w obniżaniu sobie poziomu zadowolenia z powodu nierealizowania subiektywnych wzorców?
- A my?
- My nie jesteśmy jak ludzie, my jesteśmy jak młodzi bogowie, nie martw się i nie myśl nad tym, na razie nie zrozumiesz...
- A ty kim jesteś?
- Jam jest początek i koniec tej historii, jam jest pan czucia i myśli, jestem zmęczony swoją rolą, wszystko i nic. Trójgłowa bestia pożera siebie i swoje dzieci...
- Rulez?...
Miłość, smutek i ból, żal i strach, nienawiść i złość, pustka, głupota, radość, łzy... - My.
(na podstawie "Youki Pouki" Pawła Lubowieckiego)
Bolesław Prus, "Lalka". Geist mówi: W naturze nie ma grobów ani śmierci; są tylko różne formy bytu, z których jedne pozwalają nam być chemikami, inne tylko preparatami chemicznymi. Cała zaś mądrość polega na tym, ażeby korzystać z nadarzającej się okazji, nie tracić czasu na błazeństwa, lecz coś zrobić. Szuman: Ideały - to malowane żłoby w których rośnie malowana trawa, niezdolna nikogo nasycić.
Nie wierzę w naukę, by mogła zbawić świat. Zresztą już próbowała: bombą atomową, prochem, cyklonem B. Jest to wspaniała karta w dziejach ludzkiej inwencji twórczej: w jaki sposób ułożyć ludzi w krematorium by się szybciej palili?, albo: jak zachowuje się dziecko oblane płonącym napalmem?, albo: przez ile dni człowiek nabity na pal może się osuwać?, albo: czy łatwo jest wkręcić komuś śrubę w rękę? Maszyny do niszczenia i zadawania bólu w każdy sposób... Fascynujące problemy w punkcie styku zagadnień teoretycznych i doświadczalnych. Smacznego.
Living and dying, laughing and crying
Once you have seen it you will never be the same
Life in the fast lane is just how it seems
Hard and it is heavy, dirty and mean
Motorbreath
It's how I live my life
I can't take it any other way
Motorbreath
The sign of living fast
It is going to take your breath away
Those people who tell you not to take chances
They are all missing on what life is about
You only live once, so take hold of the chance
Don't end up like others the same song and dance!
Metallica: "Motorbreath"
Witkacy rozpaczał nad tym, że ginie metafizyka w człowieku. Sam jej doznawał między innymi ładując w siebie chemię. Czyż więc nie jest dobrym pomysłem soma dla każdego zamiast niezrozumiałej i bełkotliwej tzw. "sztuki"? Taki narkotyk - szczęście w tabletce (oczywiście bez skutków ubocznych i uzależnienia) - mógłby rozwiązać zresztą wszystkie problemy ludzkości. Jesteś smutny - weź somę; chcesz odreagować wściekłość - tylko jedna pastylka, zamiast przywalić sąsiadowi i ponieść ewentualne konsekwencje. No i znikłby "problem narkomanii"... Sądzę, że Nowy Wspaniały Świat Chemii jest znacznie bardziej ziszczalny, niżby się to mogło wydawać. Przecież nawet dziś np. ponad 20 milionów (milionów!!!) Amerykanów jest uzależniona od substancji chemicznych typu Prozac, a tytoń?, a alkohol? A są one przecież tylko namiastkami prawdziwego Raju Bez Skutków Ubocznych - z niecierpliwością czekam!
Napis na butelce z jakimś napojem: Naturalnie Nata! [poniżej:] Napój niegazowany D-3 o smaku pomarańczowym. Skład: woda, cukier, koncentrat soku owocowego, aromaty naturalne, E160a i E160e - barwniki, E330 - regulator kwasowości, E300 - przeciwutleniacz, E414 - stabilizator, E211 i E202 - konserwanty. Ewentualne powstawanie osadu jest spowodowane dodatkiem soków owocowych. Smacznego.
Kto się nie śmieje ze świata, ten płacze, a podobnież to drugie jest mniej zdrowe i szkodzi na cerę.
Dezerter:
Patrzysz na świat takim jaki jest
Chciałbyś odnaleźć w nim jakiś sens
Ale trudno nadać sens porządkowi
Który dzieje się wbrew rozumowi
Godne uwagi, he he. Świata nie da się zmienić, a nawet jeżeli, to i tak nie ma sensu. W końcu procentowa większość ludzkości jest zadowolona ze swego losu, a nawet jeżeli nie, to i tak by nie była, niezależnie od warunków.
Największym kłamstwem kapitalizmu jest to, że (powyżej fizjologicznego minimum) zmiana warunków życia człowieka pod względem ilości posiadanych dóbr zmienia statystycznie jego szczęśliwość.
Śmieszni są ludzie, którzy czytając ten tekst oburzają się nań, ale jednocześnie kompletnie leją na to, że jedna trzecia dzieci w Afryce nie dożyje 18 lat, na to, że właśnie w tej chwili kilka tysięcy jednych ludzi wyrżnęło drugich w imię jakichś kretyńskich idei (notabene: czy wiecie ile milionów istnień kosztowała propagacja miłości bliźniego na sześciu kontynentach?), na to, że..., na to, że..., na to, że... Typową cechą naszej psychiki jest brak umiejętności nadawania faktom obiektywnej wagi. Na przykład do dziś się niektórzy podniecają Hiroszimą - 78 tysięcy zabitych. Natomiast jakoś nikt nie pamięta o tym, że w Dreźnie wyrżnięto nalotem dywanowym (znowu ludzie się palili - jakże mało pomysłowości!) w pień 300 000 cywilów tylko dlatego, żeby co?... żeby nic! Nie było bowiem żadnego strategicznego powodu, aby to robić. I nagle, czytelniku, może poczułeś się wzburzony - tak jakby wyrżnięcie 3*105 istnień w imię jakiegoś celu i bez celu różniły się od siebie czymkolwiek. Gratuluję obiektywności.
Vonnegut pisze: "...i bylibyśmy znacznie bezpieczniejsi, gdyby rząd zabrał pieniądze naukowcom i dał je astrologom oraz chiromantom. Kiedyś myślałem, że nauka nas ocali i rzeczywiście, próbowała to zrobić. Ale nie przetrwamy kolejnego potężnego wybuchu, bez względu na to, czy będzie za, czy przeciw demokracji. Przesądy są naszą ostatnią nadzieją. Jeśli chcecie stać się przyjaciółmi cywilizacji, zostańcie wrogami prawdy i entuzjastami niewinnych banialuków. (...) Błagam was: uwierzcie w najbardziej idiotyczny zabobon: że ludzkość jest centrum wszechświata i spełnia, bądź niweczy, największe marzenie Boga Wszechmogącego. Jeśli potraficie w to uwierzyć i sprawicie, że inni pójdą w wasze ślady, to może jest dla nas nadzieja. Istoty ludzkie może przestaną traktować się nawzajem jak śmiecie, może zaczną się cenić i chronić". Ludzie! Ten facet ma świętą rację!
Nie ma czegoś takiego, jak altruizm. Wszystkie działania wywodzą się z egoizmu - nawet miłość bliźniego. Oczywiście - taki egoizm, rozumiany jako zadowolenie z realizacji celu, jest pożyteczny, itd., ale nadal pozostaje egoizmem. Skoro tak, to wystarczy powiedzieć, że tylko szczęście się liczy.
Statystycznie rzecz biorąc, ludzie głupi (nie mówię tego z jakimkolwiek wartościowaniem!) są szczęśliwsi, bo ich potrzeby są mniej wygórowane, przez co łatwiej spełnialne. I czasem im zazdroszczę.
Statystycznie rzecz biorąc, ludzie głupi (nie mówię tego z jakimkolwiek wartościowaniem!) są tak samo szczęśliwi, bo wewnątrz swoich horyzontów mają to samo spektrum emocji. I czasem im nie zazdroszczę.
Ja też jestem gorącym zwolennikiem medytacji, Zakonu Mistrza Ku-Ku-Ry-Ku i innych kochających bliźniego religii. Człowiek potrzebuje Siły Wyższej. Nie można się przecież pogodzić z tym, że całe życie wynika z przypadku i opiera się na nim, z tym że człowiek nic nie znaczy i że nie jest w żaden sposób wyróżniony jako lepszy, wśród innych obiektów we Wszechświecie, z tym, że wszystko, co ludzie robią jest równoważne moralnie, bo nie ma obiektywnych norm moralnych, z tym, że czas życia (bytu, istnienia...) człowieka jest skończony (i krótki...), a całe jego postępowanie przynosi skutki za jego życia i tylko wtedy, czy też z tym, że nie ma sprawiedliwości, więc "źli" mają "lepiej".
Czasem włączę telewizor, radio, czy spojrzę w gazetę i widzę jak ludzie usilnie starają się wykończyć siebie samych. Trwające od 50 lat programy poszukiwania cywilizacji pozaziemskich (SETI) nie odnalazły jakichkolwiek znaków ich istnienia. Technologia wyprzedziła człowieka. Jego psychika jest dziś taka sama jak w paleolicie! Ludzie podlegają więc działaniom tych samych bodźców, co wtedy, gdy uganiali się za mamutami. Wprawdzie rozrosła się otoczka kulturowa sankcjonująca życie w coraz większych i coraz bardziej skomplikowanych stadach, ale nadal większości chodzi tylko o to, by się najeść, napić i spłodzić potomstwo. Tzw. "sukces masowej edukacji" to bzdura. Ludzie w większości przypadków kształcą się po to tylko, aby mieć w tym skomplikowanym systemie szansę na realizację wyżej wymienionych szczytnych celów (nie żartuję: faktycznie uważam je za szczytne). Ktoś oburzony zawoła: "A uczucia, a wyższe wartości?!". Uczucia i wyższe wartości splajtowały. Przepraszam wszystkich, ale czy ktoś z was jest w stanie współczuć milionowi ludzi? a może chociaż pięciuset tysiącom? Tak?... W chwili w której czytacie te słowa 91.563 staruszki umarły na zawał serca, 21.577 rowerzystów zostało potrąconych przez samochód, 1.348.642 ludzi zostało poczętych, a kolejne 1.105.462 się urodziło, wyginęły 4 gatunki zwierząt, etc... Każdej minuty ulega zniszczeniu 21 ha lasów tropikalnych, zużywamy 34.725 baryłek ropy naftowej, 50 ton nawozów jest wymywanych, bądź wywiewanych z pól uprawnych, a 12 tysięcy ton tlenku węgla ulatuje do atmosfery pogłębiając efekt cieplarniany. Każdej godziny pustynnieje 685 ha ziemi uprawnej, a 1800 dzieci umiera wskutek chorób i niedożywienia. Każdego dnia 4.383.562 jednorazowych długopisów trafia do amerykańskich śmietników, 25 tysięcy ludzi umiera z powodu braku lub zatrucia wody, 250 tysięcy ton kwasu siarkowego spada w postaci kwaśnego deszczu. etc., ale w 99,9999% Wszechświata NIC SIĘ NIE DZIEJE.
Każdej godziny wydaje się na zbrojenia 120 milionów USD.
Dookoła nas jest pustka, ale my się wykańczamy.
Wystarczy już tych bredni. Pisanie nie ma sensu, bo nawet cokolwiek bym tu nie powiedział - i tak nie wywrze to żadnego znaczącego wpływu na rzeczywistość - ludzie nie będą od tego szczęśliwsi. Wszystkie filozofie to śmiecie, łącznie z tą, którą teraz produkuję. Nie wierzcie w ani jedno słowo, które napisałem. Każde zdanie oznajmujące to miejsce nadużycia, albo manipulacji, nie mówiąc już o bardziej zbereźnych rzeczach. Totalne zbydlęcenie. Życzę zdrowia.
Lektura uzupełniająca:
Tadeusz Borowski: "Opowiadania"
Kurt Vonnegut: "Kocia kołyska", "Slapstick", "Rzeźnia Numer Pięć", "Wampetery, Foma i Grandfalony", co się jeszcze da
Aldous Huxley: "Nowy Wspaniały Świat"
Jewgienij Zamiatin: "My"
George Orwell: "Rok 1984"
Stanisław Lem: "Wizja lokalna", "Golem XIV", "Pamiętnik znaleziony w wannie", "Powrót z gwiazd", "Czas nieutracony", "Dzienniki Iona Tichego", "Dialogi", "Biblioteka XXI wieku", co się jeszcze da
Bertrand Russell: "Dlaczego nie jestem chrześcijaninem", "Unpopular Essays", "The Prospects of Industrial Civilization", co się jeszcze da
Witkacy: "Pożegnanie Jesieni", "Nienasycenie", "Szewcy"
Piotr Kropotkin: "Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju"
Alvin Toffler: "Trzecia fala"
i na pocieszenie:
Kornel Makuszyński: "Koziołek Matołek"
Antoine de Saint-Exupéry: "Mały Książę"
DZIESIĘĆ LAT PÓŹNIEJ
(pusta, spalona równina bez śladu życia, zmrok, szalejący wiatr, skażenie... W ruinach, resztkach czegoś, gdzie kiedyś mieszkali ludzie... z ruin tych wychodzi człowiek, idzie przed siebie - w dal...)
CZŁOWIEK: Żywność się skończyła. Pewnie już nic nie znajdę. Czyli śmierć?... (z uśmiechem) Już?... Ech - w sumie i tak było ciekawie.
(Potyka się o własne sznurowadło i nabija na wystający z ziemi patyk. Krótka agonia i po ptokach)
życzę wesołego wieku XXI!