Chorwacja 1999

Latem 1999 zaplanowaliśmy sobie z żoną aktywne "górskie" wakacje - wyjazd we włoskie Dolomity i wycieczki na tamtejsze sławne "via ferrata", czyli szlaki turystyczne ubezpieczane systemem stalowych lin (wiele z nich jest naprawdę trudnych, dużo poważniejszych niż nasza Orla Perć). Niestety, nasz plan nie utrzymał się w starciu z fatalną pogodą. Już gdy dojeżdżaliśmy do Cortina d'Ampezzo, powitała nas potężna burza. Następny tydzień można opisać jako ciąg kolejnych burz i ulew z kilkoma krótszymi przejaśnieniami i jednym w miarę słonecznym dniem pośrodku. Mimo niesprzyjających warunków walczyliśmy dzielnie, ze sporą dozą wyczucia i zwyczajnego szczęścia wstrzeliwując się jakoś w te przejaśnienia - udało nam się przejść dwie krótsze ferraty w okolicach Tre Cime di Lavaredo i dwie dłuższe i poważniejsze na Tofana di Roses i Tofana di Mezzo. Na tym zabawa się skończyła definitywnie - kolejna seria potężnych nocnych burz pokryła wszystkie szczyty grubą warstwą śniegu.

Nie było sensu czekać w zatłoczonej i nieprzyjemnej Cortinie aż śnieg stopnieje, nie mówiąc o tym, że dość mieliśmy już pleśnienia w stale mokrym namiocie. Zmieniliśmy więc całkowicie plany i postanowiliśmy dla odmiany pojechać tam, gdzie piękna pogoda powinna być gwarantowana - do południowej Chorwacji. Wycieczka okazała się niezwykle przyjemna i w swoim rodzaju całkiem egzotyczna - zaledwie dwa miesiące wcześniej skończyła się wojna w Kosowie i interwencja NATO w Serbii, które kompletnie wymiotły przestraszonych turystów. W rezultacie całe normalnie tłumnie latem odwiedzane wybrzeże Dalmacji było niemal zupełnie opustoszałe i miało niepowtarzalną, wspaniałą atmosferę senności i spokoju. Zapraszam do przeczytania ilustrowanej relacji z naszego wyjazdu i opisu najważniejszych atrakcji na które natrafiliśmy.


Strona główna   |   Autor