![]()
ul. Rakowiecka 61; 02-532 Warszawa;
tel. 48-91-31 Fax 48-94-99
maj'97 2-3/97 (12-13)
31 maja Ojciec Święty rozpocznie swoją V pielgrzymkę do Ojczyzny. Będzie to czas wielu spotkań, między innymi z Polską młodzieżą. Na trasie pielgrzymki dojdzie aż do trzech spotkań Jana Pawła II z młodymi (Gniezno, Poznań, Kraków).
Pierwsze z nich będzie miało miejsce w Gnieźnie (2-3 czerwca), a właściwie rozpocznie się nieco wcześniej, nad wodami jeziora Lednica koło Gniezna. Jezioro Lednickie jest najstarszą polską chrzcielnicą, symbolem wiary naszych przodków. Młodzież akademicka pragnie zgromadzić się na polu lednickim w duchu wiary - u schyłku II i w przededniu III tysiąclecia, aby prosić Ojca Świętego o błogosławieństwo i przeprowadzenie przez Bramę III Tysiąclecia, mając nadzieję, że ta pielgrzymka na powrót zjednoczy środowiska akademickie, naszą Ojczyznę i wszystkie narody ochrzczone. To lednickie spotkanie ma wyrazić naszą wolę podtrzymania wiary w przyszłości.
Następnie rozpocznie się pielgrzymka z relikwiami Św. Wojciecha do Gniezna, gdzie około południa 3 czerwca rozpocznie się spotkanie z Ojcem Świętym.
Młodzież zobaczy Papieża także w Poznaniu (3 czerwca) i w Krakowie (7-9 czerwca), gdzie spotka się On między innymi z Ruchem Światło-Życie.
Pierwsza strona; Strona redakcyjna
Wszystko zależy od tego, jak się patrzy na politykę. Odpowiedzi mogą być różne. Nas, sądzę, najbardziej interesuje to, czym jest polityka z punktu widzenia chrześcijan. Na pewno trzeba powiedzieć, że Kościół angażuje się w politykę i nie angażuje się zarazem. W tekstach Nowego Testamentu możemy odnaleźć dwa wielkie tematy dotyczące polityki: temat Królestwa Bożego przeciwstawionego przez Chrystusa wszelkim królestwom tego świata oraz zagadnienie postępowania chrześcijanina względem władzy publicznej. Jedno jest pewne Jezus Chrystus mówiąc o tym, że Jego Królestwo nie jest z tego świata mówi, że Królestwo Boże kieruje się zupełnie inną logiką, aniżeli logika królów, polityków, prezydentów, itp. W tym znaczeniu całe posłannictwo Kościoła głoszenie Dobrej Nowiny nie jest polityką, ponieważ nie proponuje jakiegoś doczesnego królestwa, państwa teokratycznego, alternatywy dla monarchii czy demokracji. Z drugiej jednak strony posłanie Ewangelii jest posłaniem politycznym w tym znaczeniu, że proponuje nam ono kryteria oceny każdego królestwa ziemskiego, każdej partii politycznej. Pomaga określić, czy coś jest dla człowieka czy przeciw człowiekowi, przeciwko podstawowym wartościom. To, czy polityka jest brudna czy czysta, zależy chyba od samych polityków, od tego kim są i jak postępują jako politycy. W polityce uczestniczymy zresztą wszyscy wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu politykami. W demokratycznej Polsce mamy prawo i obowiązek współdecydowania o naszym państwie. Nie możemy przerzucać całej odpowiedzialności na sprawujących władzę. Jesteśmy odpowiedzialni za utrzymanie, zmienianie i ulepszanie prawa i struktur politycznych.
Biskupi wzywają do udziału w zbliżającym się referendum, ponieważ jest to nasz obywatelski obowiązek. Czy kogoś, kto nie weźmie w nim udziału, czy to z powodu wątpliwości czy dlatego, że nie chce, można nazwać tchórzem?
Udział w referendum to nie tylko obywatelski, ale i moralny obowiązek chrześcijanina wypływający z zasady sprawiedliwości. Chodzi jednak o to, żeby spełniać obowiązki wobec państwa nie tylko jako zewnętrzny akt posłuszeństwa wobec władzy państwowej, ale przede wszystkim z wewnętrznego przekonania. Rodzi się pytanie, co sprawia, że ktoś nie chce iść na referendum. Powodem może być na przykład zniechęcenie, ponieważ ludzie powiadają, że ich głos i tak nic nie zmieni. Jednak ich głos jest głosem liczącym się.
Żyjemy w państwe demokratycznym i nie może być mowy o żadnym fałszerstwie. Tak, zniechęcenie może być takim czynnikiem, ale często jest nim też brak wyrobionego sądu, jasnego obrazu sytuacji. W komunikacie z Konferencji Episkopatu Polski z 11 maja tego roku czytamy m.in., że Konstytucja budzi poważne zastrzeżenia moralne. To stwierdzenie daje do myślenia. Bo skoro są jakieś wątpliwości, to muszę się nad nimi zastanowić. Obecna we mnie wątpliwość sprawia, że znajduję się w sytuacji niepewności, w rozterce, w wątpliwości sumienia, zaś w stanie sumienia wątpliwego nie wolno mi podejmować żadnej decyzji. Mogę ją podjąć wówczas, gdy pozbędę się wątpliwości, gdy przestanę się wahać. Jeżeli nie mam pewności, czy oddanie głosu np. za nową Konstytucją będzie czynem moralnie dobrym, a mimo to oddam swój głos, to popełniam grzech. Jak mówi św. Paweł wszystko bowiem, co się czyni niezgodnie z przekonaniem jest grzechem (Rz 14, 23). Muszę więc zdobyć przekonanie jako chrześcijanin, być przekonanym wewnętrznie, być pewnym, że nowa Konstytucja nie występuje szeroko rzecz ujmując przeciw wierze i moralności Kościoła, którego jestem żywym członkiem. Jak zdobyć ową pewność, usuwając powstałe we mnie wątpliwości? Po pierwsze, powinienem przeczytać tekst nowej Konstytucji, przeanalizować jej treść i wartość, jaką ona posiada. Następnie skonfrontować moje spostrzeżenia w rodzinie, czy w gronie przyjaciół, znajomych. Po prostu muszę poddać osądowi innych mój punkt widzenia, moje argumenty. Ale muszę również nauczyć się wysłuchać innych, odsuwając na bok wszelkie uprzedzenia. Taki dialog zakłada, że ja i moi rozmówcy również niewierzący będziemy mieli przed oczyma dobro wspólne wszystkich Polaków, nie zaś własne interesy, czy chęć udowodnienia za pomocą referendum, kto jest silniejszy, a kto słabszy. Przy wyrabianiu własnej opinii ważne jest zdobywanie samemu informacji i to z co najmniej dwóch źródeł, ponieważ środki społecznego przekazu są pod wpływem różnych centrów władzy politycznej czy ekonomicznej. Równie ważne przy pozbywaniu się wątpliwości własnego sumienia jest odwołanie się do autorytetu, któremu ufam, zasięgnięcie informacji u specjalistów w danej dziedzinie, np. prawa konstytucyjnego, etyki, itp.
Oddając głos w referendum konstytucyjnym czy w wyborach powszechnych muszę postawić sobie jako członkowi wierzącego Kościoła trzy pytania: Po pierwsze, czy mój głos przyczyni się do powiększenia dobra wspólnego społeczności, w której tu i teraz żyję, a szczególnie jej najsłabszych członków? Jako chrześcijanin mam obowiązek głosować nawet przeciw prywatnym interesom, czy interesom partii, do której należę, jeżeli kolidują one z dobrem wspólnym całego społeczeństwa.
Po drugie, w jaki sposób dzisiaj, w tej konkretnej chwili, w jakiej znajduje się Polska, poprzez mój głos mogę współtworzyć cywilizację miłości w mojej Ojczyźnie, w której powinna dominować osoba przed rzeczą, moralność przed techniką, miłosierdzie przed sprawiedliwością, w której wszyscy powinni zwracać uwagę na to, kim są, a nie, co posiadają? Czy mój głos będzie potwierdzeniem mojej bezkompromisowej wiary w Chrystusa, który jest pierwszą i ostateczną normą mojego działania?
Po trzecie, czy oddawany przeze mnie głos będzie przyczyną pokoju i stabilizacji w kraju a pośrednio też w regionie lub na całym kontynencie czy też źródłem destabilizacji i napięć społeczno-politycznych?
Padło pytanie, czy kogoś, kto nie weźmie udziału w zbliżającym się referendum można nazwać tchórzem? Sądzę, że nie trzeba mówić o katolikach, że są tchórzami, bo wierzę, że wszyscy weźmiemy udział w referendum konstytucyjnym.
Czy chrześcijanin w kwestiach polityki i wiary może pójść na kompromis?
Na pewno chrześcijanin nie może nigdy iść na kompromis w sprawach wiary i moralności, która konsekwentnie z tej wiary wyrasta i do niej dąży. Nieco inaczej sprawa wygląda w polityce. W polityce są one niezbędne. Jeśli żyjemy w państwie demokratycznym, pluralistycznym, w którym ścierają się różne poglądy i różne opcje, to wszystkie nasze działania mają dążyć do dyskusji rozumianej jako dialog. Należy prowadzić szeroką dyskusję, rozmowę, podczas której argumenty każdej ze stron są poddawane racjonalnej krytyce. Argumenty powinny być jasne, rzeczowe i konkretne. W tego typu dyskusjach przy okrągłym stole chyba najmniej odpowiednim argumentem jest argument ad personem, zazwyczaj irracjonalny, godzący bezpośrednio w adwersarza. Trzeba wprowadzić rozróżnienie, co jest przedmiotem tego kompromisu. Uczestnikami kompromisu konstytucyjnego (jeśli chodzi o kwestie związane z wiarą) nie byłem ani ja, ani pani, ale politycy, którzy nas reprezentowali. Wydaje mi się, że czym innym jest kompromis polityków, a czym innym nasz to są działania na dwóch różnych płaszczyznach. Jednak decyzję pozostawia się sumieniu, ale pod warunkiem, że jest ono dobrze uformowane.
Pierwsza strona; Strona redakcyjna
W przeddzień przyjazdu Ojca Świętego do Polski młodzież z całego kraju spotkała się w Częstochowie. Okazją ku temu była 61. Pielgrzymka Młodzieży Akademickiej na Jasną Górę oraz VI Forum Akademickie, zorganizowane pod hasłem Jak być? Młodzi w rodzinie, Kościele i ojczyźnie. W Forum wzięli udział przedstawiciele Duszpasterstw Akademickich w Polsce pod przewodnictwem biskupa Henryka Tomasika. Jak co roku, dom rekolekcyjny sióstr szarytek zapełnił się bracią studencką.
Nie zabrakło godnej reprezentacji naszego Duszpasterstwa ojca Witolda, kleryków Krzysztofa Łękawskiego SJ i Grzegorza Jankowskiego SJ oraz naszej gazety nas: Kasi i Bożeny.
Biskup Tomasik powitał nas refleksją: Dziś rozpoczyna się kolejne Forum Młodzieży Akademickiej i rodzi się pytanie, gdzie są ci, którzy przyjeżdżali tu, do Częstochowy, lat temu naście i jak są? Jest to czas, aby zatrzymać się nad własnym życiem i zapytać, gdzie my będziemy za parę lat, jaki jest cel naszego działania? Forum rozpoczęło się Eucharystią i zawiązaniem wspólnoty.
Następnego dnia, kiedy już wszyscy odespali trudy podróży, mogliśmy rozpocząć zmagania z tematem tegorocznego Forum: Jak być? Zaczęliśmy od próby uświadomienia siebie czym jest Duszpasterstwo Akademickie. Pierwszym prelegentem był o. Hubert Czuma SJ, który poruszył temat Tożsamość Duszpasterstwa Akademickiego. Przedstawił on historię DA, oraz jego cele i zadania na dziś. Mówiąc o człowieku Duszpasterstwa Akademickiego, polecił wszystkim rachunek sumienia: Ilu masz przyjaciół?
Dla ilu ludzi wytwarzasz poczucie więzi wokół tego, co reprezentujesz? Na koniec podkreślił, że człowiek DA, to człowiek wierzący, a nie popychadło ateistyczne i że nie istnieje on bez modlitwy.
Państwo Adam i Marta Koprowscy podjęli temat Jak być w rodzinie? mówiąc o rodzinie jako o źródle miłości. Na wstępie przedstawili małżeństwo jako trójkąt, co przyjęliśmy gromkim śmiechem. Szybko jednak dopowiedzieli, że ten trzeci to Pan Bóg. Mówili o Bogu jako fundamencie związku między kobietą i mężczyzną. Ich miłość musi być tak silna, żeby stwarzała obecność Osoby trzeciej Boga. Państwo Koprowscy dzielili się z nami swoim doświadczeniem. Zakończyli: Kochać znaczy oddawać życie dzień po dniu, kropla po kropli.
Na pytanie Jak być w Kościele? pomagał nam odpowiedzieć o. Karol Meissner. Wygłosił referat pt. Formowanie człowieka ku dojrzałości i odpowiedzialności w Kościele. Stwierdził, że odpowiedzialność zawsze zakłada wolność i jest nie tylko darem, ale również zadaniem. Człowiek na tyle jest wolny, na ile jest odpowiedzialny i na tyle odpowiedzialny, na ile wolny powiedział ojciec Meissner. Zwrócił też uwagę na proces samowychowania w młodości jako najbardziej twórczym okresie życia.
Po południu, z nowymi przemyśleniami, rozeszliśmy się do grup dyskusyjnych, gdzie dzieliliśmy się naszymi wrażeniami. Konwersacje odbywały się w trzech blokach tematycznych: ojczyzna, Kościół, rodzina.
Rozmawialiśmy o aktualnych problemach, między innymi o Konstytucji, o rodzinie, o problemach Duszpasterstw Akademickich.Wieczorem, zebrani przed obliczem Matki Bożej, zawierzyliśmy się Jej opiece.
W sobotę pytaliśmy Jak być w Ojczyźnie?. Pan Marek Jurek w swoim referacie Jak rozumieć patriotyzm? uznał, że właśnie patriotyzm jest odpowiedzią na to, jak być w Ojczyźnie. Forum zakończyło się podsumowaniem i modlitwą. Tego samego dnia rozpoczęła się 61. Pielgrzymka Młodzieży Akademickiej, będąca dopełnieniem tematu podjętego na Forum.
Wydarzenia, o których mowa, były źródłem wielu refleksji. Nie wystarczy przecież tylko być. Głęboko w serce zapadły słowa, będące dla nas światłem, drogowskazem. Każdy z nas staje codziennie na rozdrożu i dokonuje wyborów. Trudno jest kroczyć przez życie nie znając odpowiedzi na najważniejsze pytanie jak być? Wartości, które oferuje świat końca XX wieku są zgubne, prowadzą do śmierci. Dlatego tak istotne jest, żeby każdego roku spotykać się wspólnie na modlitwie i refleksji nad tym, co jest dla nas wartością i co kształtuje naszą motywację. Tutaj w Częstochowie młodzież polska prostuje opadłe ręce i osłabłe kolana. Forum zmusiło nas do zastanowienia się nad sobą i naszym życiem.
Na zakończenie uroczystości przedstawiciele duszpasterstw z całej Polski odnowili ślubowanie akademickie. W tym roku najmocniej zabrzmiały słowa: my studenci ( ) świadomi dziedzictwa polskich dziejów i obecności Chrystusa w historii i w naszej ojczystej kulturze, oddajemy siebie samych pod Twoją obronę i opiekę Matko i Patronko Młodzieży Akademickiej. Nabierają one szczególnego znaczenia u progu wydarzeń politycznych w naszym kraju. Młodzież polska swą obecnością na Jasnej Górze potwierdziła coraz głębszą świadomość zadań i odpowiedzialności.
Pierwsza strona; Strona redakcyjna
Konferencja prasowa z udziałem księdza profesora Józefa Tischnera odbyła się 16 marca 1997 r. w Krakowie. Ksiądz profesor udzielił odpowiedzi na pytania szczególnie dotykające polską rzeczywistość. Opinie księdza Tischnera, spisane przez nas, przedstawiamy we fragmentach na łamach Życia O(d)środka. Dotyczą one tak istotnych dla chrześcijanina i Polaka kwestii, jak Kościół, konstytucja, środki społecznego przekazu i demokracja.
Na wstępie dziennikarze zapytali oczywiście o Konstytucję:
Konstytucja to jest akt prawny, który ludzie wymyślili po to, żeby bronić się przed państwem. Państwo to jest taki lewiatan, który ze swej natury chce rządzić i mieć władzę. Konstytucja powstaje jako blokada tej omnipotencji państwa. Ale nie jest ona skrótem dziesięciu przykazań czy ośmiu błogosławieństw, ani nie ma ich zastępować. Dekalog i osiem błogosławieństw ludzie mają w swych sercach. Konstytucja jest pewnym zabezpieczeniem przed totalitaryzmem. Dlatego nie należy od niej wymagać tego, czego w niej nie ma i być nie może.
Czy Kościół powinien się mieszać do polityki?
Tak, tylko chodzi o to, w jaki sposób. Dla polityki w państwie demokratycznym wartością kluczową jest prawdomówność i dotrzymywanie obietnic. Zadaniem Kościoła jest wypracowanie moralnego tła dla polityki, pokazanie, że największym złem jest w niej kłamstwo i obietnice bez pokrycia. Kościół powinien też protestować przeciwko wprowadzaniu pojęć i symboli religijnych na targowisko polityki.
Padło też pytanie, co Ksiądz sądzi na temat współczesnej prasy katolickiej?
Wszystkie wady, jakie ma polskie społeczeństwo oraz wszystkie zalety są także wadami i zaletami polskiej prasy katolickiej, katolickiej publicystyki w ogóle. W końcu przecież wszyscy uczyli się w tych samych szkołach, czytali te same lektury.
Przy okazji Ksiądz Tischner polecił wszystkim czytanie wszystkiego. Powiedział też:
Stosuję się w ogóle do zasady, że czytam przede wszystkim to, z czym się pryncypialnie nie zgadzam.
W trakcie konferencji niejednokrotnie powracano do drażliwego tematu, jakim jest pismo Nie. Ksiądz profesor rozpoczął:
Problemem są czytelnicy, a nie pismo. To nie Urban stworzył czytelników, tylko czytelnicy Urbana.
Problem jednak jest jeszcze głębszy. Chodzi o wyobraźnię społeczną, która karmi się takimi tekstami. Są to bowiem teksty do karmienia, a nie do informowania. Światopogląd Nie jest stosunkowo prosty nie ma różnicy między starą, a nową ekipą, wszyscy reprezentują ten sam moralny poziom. Oczywiście są w Polsce ludzie, którym ta prawda odpowiada i trzeba ją tylko rozpisać na szereg kolejnych prawd wtedy ludzie się tym karmią. To jest problem społecznej wyobraźni. Coś trzeba zrobić, aby mieli apetyt na inne teksty, na przykład na wiersze Szymborskiej. Ja nie bagatelizuję problemu, tylko nazywam go trochę inaczej. Pozwólcie umarłym grzebać swoich umarłych.
Na pytanie, czy mamy w Polsce prawdziwą demokrację, ksiądz Tischner odpowiedział:
To jest takie pytanie, jak to, czy żona ma męża? W pewnym sensie ma. Jeśli jest zapisane w parafii i w urzędzie to ma. Ale żona wie, że chłop to jest stworzenie nieobliczalne. W związku z tym trzeba go stale udoskonalać. Z demokracją jest podobnie. My mamy demokrację, tylko musimy ją udoskonalać. Starożytni Grecy nie nazywali siebie demokracją. Tak nazywali demokrację ateńską jej przeciwnicy, mówiąc, że w niej rządzi lud czyli rządzi ten, kto jest najgłupszy. W ten sposób pojmowane słowo demokracja służyło za obelgę. Sami Grecy nazywali siebie nomokracją, czyli rządami prawa. Ten wymiar demokracja jako nomokracja jest bardzo ważny. Prawem manipuluje się mniej. Ustrój ten ma swoje wady i zalety. Wadą jest fakt, że sam siebie może zniszczyć. Każdy inny ustrój trzeba niszczyć z zewnątrz. Zaletą zaś jest to, że jest otwarty na udoskonalenia.
Ksiądz profesor wyjaśnił także znaczenie pojęcia homo sovieticus, mówiąc:
Homo sovieticus charakteryzuje się pewną patologią odpowiedzialności. Jest to człowiek, który ma kompleks niewinności. Cokolwiek istotnego dzieje się w jego życiu, on jest niewinny. Winna jest władza. Władza kiedyś dawała mu pracę (a teraz nie daje), odbierała pracę (nie zrobił kariery), rozgrzeszała, kiedy kłamał przed dziećmi jako nauczyciel. Dlatego ludzie po okresie totalitaryzmu nagle poczuli się winni.
Na zakończenie Ksiądz Tischner powiedział:
Pewien wybitny żydowski myśliciel powiedział, że słowo jest ważniejsze od krwi, bo nawet jak ktoś przeleje krew, a nie przyjdzie poeta, który by o tym opowiedział, to tak, jakby tej krwi nie przelewał wcale. Można dużo mówić o roli słowa, które zafałszowało rzeczywistość w czasie wojny i komunizmu. My niesiemy na barkach fatalne dziedzictwo odkłamania świata. Łatwiej jest budować demokrację wtedy, gdy się miało na karku jawny totalitaryzm. Łatwiej było zbudować Rzeczpospolitą po rozbiorach. Ludzie, którzy wtedy budowali Polskę byli urzędnikami, generałami i obywatelami w państwie pruskim, austriackim i rosyjskim, i nie kłócili się o własną przeszłość. Teraz przeszłość jest fatalnym ciężarem, od którego nie można się uwolnić.
Ksiądz Józef Tischner urodził się w 1931 r. w Starym Sączu. Jest profesorem doktorem habilitowanym filozofii. Studia teologiczne ukończył na Uniwersytecie Jagiellońskim, a filozoficzne na Akademii Teologii Katolickiej i na UJ u prof. Romana Ingardena. Jest wykładowcą Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, prezesem Instytutu Nauk o Człowieku w Wiedniu, członkiem wielu zagranicznych towarzystw naukowych. Zajmuje sie głównie antropologią, aksjologią i etyką. Jest czołowym przedstawicielem filozofii dialogu.
Pierwsza strona; Strona redakcyjna
Na horyzoncie dopiero czerwiec, ale serce już tęskni za chwilą, w której pląs komarów wypełni przestrzeń oświetloną wakacyjnym promieniem słońca. W pamięci minione lato, a w oku łza wzruszenia, bo przed nami kolejne beztroskie dni. Pomyśleć, że już za miesiąc każdy z nas pełen zachwytu i radości wykrzyknie: LATO, ach to ty!. Stopy, tonąc w kwiatach i rosie pobiegną łąką. Inne wyruszą w góry, ku szczytom. Znów zapłoną w dolinach ogniska, przy których wraz z wędrowcem zasiądzie ballada. Zakwitną ogrody i cichutko, gwiaździstą nocą, jabłko pełne soku złociście dojrzeje
W tej zaczarowanej chwili na pewno spotkamy przyjaciół. Jak bowiem pisze poeta: Przyjaźń odwiedza latem, / o poranku pełnym słońca / przylatuje na skrzydłach anioła
Letni czas dany jest człowiekowi, żeby odpoczął. Jednak aura wakacji daje coś więcej. Wieczory, te w górach, nad morzem czy jeziorami, sprzyjają refleksji. Warto po całym dniu opalania i zabawy zatrzymać się i spytać samego siebie o Najważniejszą Przyjaźń życia, jaką jest relacja z Bogiem. Warto zamyśleć się nad otaczającym nas światem, korzystając z wolnych wakacyjnych chwil. Pamiętajmy tylko od nas zależy, czy zbliżające się lato pozostawi po sobie wspomnienie wciąż sprawiające sercu radość.
Pierwsza strona; Strona redakcyjna
Dlaczego człowiek dąży do sukcesu?
To leży w naturze człowieka. Tak to się nazywa w życiu politycznym, gospodarczym, ale też w życiu osobistym. Trudno mówić o sukcesie na płaszczyźnie religijnej, bo to, co gdzieś jest sukcesem, w świecie religii nazywa się zbawieniem, tzn. jest to dążenie do pełni rozwoju, pełni szczęścia.
Zatem w ujęciu religijnym sukces jest zbawieniem?
Nie, to nie jest to samo. Zwykle sukces kojarzy się z tym, co się osiąga wysiłkiem, własną pracą. Jeśli chodzi o zbawienie, sprawa wygląda inaczej. Jest ono darem. Jest to coś, co otrzymujemy za darmo, na co nie można zapracować. Można to zmarnować, np. wtedy, gdy człowiek nie dołoży starań, by żyć zgodnie ze swoją naturą, z własnym sumieniem, z własną rozumnością i ze zdolnością do kochania. A zatem, zbawienie jest raczej sukcesem Boga, sukcesem Jezusa, jeśli można tak powiedzieć.
Sukces wiąże się zazwyczaj z uznaniem. Czy te elementy muszą być ze sobą powiązane? Przecież sukces można również osiągnąć łamiąc wszelkie zasady moralności.
Sukces sukcesowi nie jest równy. Trudno nazywać sukcesem karierę Hitlera czy Stalina. Trudno nazwać tak karierę kieszonkowca albo nawet człowieka, który, powiedzmy, opływa we wszystko, a zdobył to środkami niemoralnymi. Wtedy nie tyle mówimy o sukcesie, co o kłamstwie, zbrodni i czymś podobnym.
Na płaszczyźnie religijnej, jeśli można by mówić, że ktoś odniósł sukces, to ten, kto w maksymalnym stopniu zbliżył się do ideału chrześcijańskiego życia, jakim to ideałem jest świętość.
Na pewno sukcesem jest udana rodzina, udany dom. To nie ulega wątpliości. Jest to wielki sukces i bardzo trudny sukces. Łatwiej jest budować rakiety niż być ojcem, czy matką, czyli rodzicami, którzy pomagają dziecku dorosnąć do swojej miary.
Jaki jest największy sukces Księdza?
To, że żyję. Bo już parę razy mogłem nie żyć. Moim sukcesem jest również to, że coś dla ludzi znaczę, poprzez to, że mnie słyszą, widzą w mediach, czytają moje książki. Najwięcej sprawia mi satysfakcji to, że gdzieś komuś pomogłem w najtrudniejszej dla człowieka dziedzine życia, jaką jest wiara.
Jak zaczęła się Księdza przygoda z telewizją ?
Zaczęło się w Poznaniu i to w prosty sposób. Kiedy media stały się wolne myślę tu o radiu, po części o telewizji zaczęto tam wprowadzać treści religijne. Wówczas zwrócono się do mnie. Może o tyle mi jest łatwiej, że piszę, pracuję w poezji. W związku z tym, łatwiej było mi też nauczyć się pracy w radiu czy w telewizji.
Czy miał Ksiądz jakieś szkolenia, kursy?
Po części tak. Jak zacząłem pracę w radiu Merkury w Poznaniu, znacznie młodszy ode mnie dziennikarz powiedział mi o paru rzeczach, które powinienem wiedzieć: jak się obchodzić z tekstem, z mikrofonem. Nie było jakiegoś specjalnego kursu, były tylko porady.
Jak przedstawia się Księdza sytuacja na polu duszpasterstwa: udzielanie sakramentów, kierownictwo duchowe? Ksiądz ciągle pracuje w mediach.
Jeśli chodzi o duszpasterstwo tego typu, to jestem na marginesie tej pracy. Została mi tylko msza święta, najczęściej prywatna w ciągu tygodnia, jedynie w sobotę i niedzielę odprawiam mszę w naszej kaplicy w Falenicy. Oczywiście prowadzę rekolekcje w Adwencie i w Wielki Post. Jeśli chodzi o spowiedź, to czasem pomagam w parafii. Muszę uważać, bo gdzieś moje siły też mają granice. Jeśli ja od poniedziałku do piątku cały czas jestem w redakcji na pełnym etacie, to sobotę i niedzielę nie bardzo mogę zapełniać pracą duszpasterską. Mam pracy tyle ile chcę jej mieć.
Centrum Duchowości Księży Jezuitów w Częstochowieproponuje sesje: Jezus objawia nam miłosierdzie Boga Ojca: 10 12 X; Syndrom poaborcyjny: 28 30 XI; Jak odnaleźć własną drogę do Boga?: 12 14 XII; Miłość Boga a ludzka egzystencja: 19 21 XII. Kursy duchowości: Ojcostwo dzisiaj: 16 19 IX; Macierzyństwo dzisiaj: 13 16 XI. Rekolekcje ignacjańskie (Uwaga! Udział w rekolekcjach ignacjańskich wymaga uprzedniego nawiązania kontaktu listownego z Centrum. Zgłoszenia kierować na adres: CENTRUM DUCHOWOŚCI, Księża Jezuici, ul. Bł. Kingi 74/84, 42-226 Częstochowa. Tel.:(0-34) 24-40-19; fax: (0-34) 24-89-57. |
Młodzież z całego świata po raz dwunasty spotka się na wspólnym czuwaniu i modlitwie. Ta niezwykła chwila celebracji Chrystusa Zmartwychwstałego wraz z Ojcem Świętym i setkami tysięcy Młodych będzie miała miejsce w Paryżu. Tutaj w sercu Europy w dniach 14 24 sierpnia możesz przeżyć spotkanie z Nauczycielem. Tylko On, Jezus Chrystus powie ci jak żyć, aby żyć naprawdę. Paryż jest miastem miłości. Stąd szczególna aura XII Światowego Dnia Młodzieży. Pozwól otworzyć swoje serce na Miłość prawdziwą. Chrystus bowiem jako pierwszy miłuje nas od wieków. Jeśli chcesz pojechać do Paryża, poznać nowych przyjaciół i miło spędzić wakacyjny czas skontaktuj się z organizatorami wyjazdu na Międzynarodowe Spotkanie Młodych:
Sekretariat Wspólnoty EMMANUEL
ul. Barska 2, 02-315 Warszawa
tel./fax (0-22) 668 70 84
(Można także przyjść osobiście od poniedziałku do piątku w godz.15.00 17.00)
Wspólnota CHEMIN NEUF
ul Miączyńska 17, 02-637 Warszawa
Pierwsza strona; Strona redakcyjna