Tekst pochodzi z numeru 13 (3/2001) czasopisma Anyten Mlek. All rights reserved.
Confiteor
Ryszard Kostecki

Definicja

'Kultura' := wypadkowa pojęć 'to, co w zachowaniu ludzkim jest wyuczone - w odróżnieniu od tego, co biologicznie odziedziczone', oraz 'to, co w zachowaniu i wyposażeniu członków społeczeństw ludzkich stanowi rezultat zbiorowej działalności', a także 'całokształt duchowego, jak i materialnego (z naciskiem na duchowy) dorobku społeczeństwa'. (1)

Twierdzenie

Technologia zabija kulturę na naszych oczach i proces ten jest nieodwracalny.

Dowód

Homo sapiens sapiens jest wytworem ewolucji. Jako wytwór ewolucji zawiera on w sobie rozmaite mechanizmy enzymatyczne, neurofizjologiczne i inne. W wyniku ewolucji u badajże polipów po raz pierwszy pojawił się układ nerwowy, jako twór kontrolujący wielokomórkowy organizm, by ten się nie rozpadł. Ze wzrostem komplikacji układów żywych (organizmów) komplikował się także układ nerwowy. Działanie układu nerwowego były w ogromnej części działaniami instynktowymi, czyli danymi poprzez biologiczne odziedziczenie. Jednakowoż wraz ze wzrostem komplikacji środowiskowych coraz większe pole oddawane było zachowaniom wyuczonym, nabytym na drodze osobniczych doświadczeń. Ostatecznie (2) pojawiła się konstrukcja o dużej dozie swobody działania, w której wiele, dotychczas instynktownych, zachowań dane było nie przez instynkt, ale poprzez kulturowe uczenie się. Możliwe, że zdecydowało o tym przekroczenie pewnego krytycznego progu ilości neuronów i połączeń pomiędzy nimi (czyli granica ta byłaby gdzieś pomiędzy homo sapiens sapiens, a szympansami, ale głowy nie dam: u innych gatunków też występują zjawiska kulturowe; podkreślić trzeba, że przejście od innych zwierząt do człowieka miało charakter ilościowy, a nie jakościowy!). Przejęcie przez kulturę kontroli tak dużej ilości zachowań wydaje się być w prostej linii pochodną komplikacji układu - struktura wewnętrzna organizmu, jak i niepewne warunki środowiskowe (czyli: dużo zmiennych) wymagają skomplikowanych zachowań, a transfer informacji drogą biologicznie nabytych wiadomości jest koszmarnie wolniejszy od transferu kulturowego. Także na polu dostosowywania się do szybkozmiennych warunków kulturowe warunkowanie wygrywa nad instynktowym. Tak więc konstrukcja ta zaistniała i utrzymuje się od 100 000 lat.

W tym samym czasie rozwinęła się u człowieka do istotnego stopnia samoświadomość, (3) a równolegle zdolność do tworzenia abstrakcyjnych modeli. A kultura sankcjonowała życie jednostek i warunkowała tym samym ich przetrwanie. Homo sapiens przekroczył (jak się wydaje) jeszcze jeden próg - dynamicznego rozwoju technologii. (4) I tu zaczynają się schody, bowiem rozwój technologii, na stan naszej dzisiejszej wiedzy, jest niezmiennikiem historii. Czyli, obrazowo mówiąc, nie ważne, czy rządził Hitler, czy była republika, czy moderniści się upijali, (5) czy inny diabeł, technologia rozwijała się stale, niezależnie od tego, co czynili ludzie. I nastąpił moment w którym technologia, ukazując powszechnie rozmaitość możliwości kulturowych, a przez to ich względność, pozbawia kultury władzy nad ludźmi, bowiem kultura może panować nad człowiekiem, tylko wtedy, kiedy on sobie z tej władzy sprawy nie zdaje. (6) Obrazowo mówiąc - technologia zabija kulturę. QUOD ERAT DEMONSTRANDUM. (7)

I wyjątkowo nie żartuję. Jeżeli w ten sposób popatrzycie na otaczającą rzeczywistość, dostrzeżecie wiele potwierdzeń mojej tezy. Ktoś mógłby rzec: już wiele razy różni ludzie głosili końce różnych rzeczy i oczywiście się mylili. Oczywiście. Tyle, że dzisiejsza sytuacja nie jest zwyczajna. Paraboliczno-eksponencjalne wykresy ilości ludzi w funkcji czasu, czy też ilości energii zużywanej przez ludzkość w funkcji czasu nikogo może już nie dziwią. Ale wykres rozwoju technologii w funkcji czasu to już jest prawie hiperbola! I to wszystko przypada na ostatnie kilkadziesiąt lat. Charakterystyczny czas pojawiania się technologicznych konstrukcji zmieniających w sposób istotny kulturę wynosi już tylko kilka lat. A jaki jest minimalny czasowy próg, poniżej którego kultura już nie będzie w stanie wchłonąć nowych innowacji? Człowiek ma swoje ograniczenia.

Przypominam jednak, że problematyka tego artykułu dotyczy kręgu cywilizacyjnego Zachodu, oraz państw pod jego silnym wpływem. Istnieją jednak obszary na których wprawdzie technologia też daje znać o swoim rozwoju (np. czołgami, karabinami...), jednakże czyni to w sposób selektywny, (o ile wiem) nie zmieniając istotnie kulturosfery. Obszarem tym może być np. część Afryki, czy też silnie islamistyczne tereny. Dzieje się tak, bowiem tam technologia komunikacji międzykulturowej jest bądź niedostępna dla statystycznej jednostki, bądź dostępna selektywnie, czyli w sposób kontrolowany. Wobec tego względność kultury nie jest (raczej) ukazywana. Nie wiem, czy jest to sytuacja stabilna, i czy na tych terenach uda się utrzymać taki wybiórczy wpływ technologii. Wygląda na to, że na przykład w Chinach coraz bardziej się to nie udaje. Czas pokaże.

I jeszcze jedno gwoli wyjaśnienia: nie głoszę zniknięcia kultury, w ogóle, jako jakiejś formy pozainstynktowego sankcjonowania egzystencji gatunku i jednostek. Bynajmniej. Uważam jednak, że możemy się już zacząć żegnać z formami, które dotychczas znamy. Proces ten dopiero zaczyna przybierać na dynamice. (8) Polecam na przykład zorientowanie co w rzeczywistości dzieje się w USA - kraj ten jest rzeczywiście kilka/naście lat do przodu z technologią (mam na myśli jej wpływ na kulturę). A co dalej?... Życie nie jest proste. Tego nie wie nikt.

PS.1

Quasi-dramat "2001" jest przeszyty na wskroś przykładami na uśmiercanie kultury. Bełkot przewijający się tu i tam wbrew pozorom nie ma na celu wykazania mojej nieumiejętności pisania zwięzłego i treściwego. (9)

PS.2

Wbrew pozorom ja się tą powolną agonią kultury nie przejmuję. Na przykład z przyjemnością czytałem sobie wczoraj Szymborską, dziś pewnie sięgnę do Staffa...

PS.3

W ramach zdepowagowania klimatu ułożyłem psychodeliczny quasi-wiersz na w/w temat (akcenty na ostatnich sylabach):

Hej ha, nasza umierająca kultura
Hopsa sa!
Arcus tangens hiperboliczny
Z siekierą się zbliża!

PS.4

Przez 90% czasu trwania naszego gatunku ludzie żyli w około stuosobowych stadach luźno powiązanych z innymi ludzkimi stadami, raczej z nimi nie popadającymi w konflikty, między innymi z powodu rozległych obszarów wolnej przestrzeni życiowej. Dzisiaj już tak dobrze nie jest. W związku z tym pojawia się agresja międzyludzka. Średnio dobrze sankcjonowała to dotychczas kultura ("nie zabijaj" i inne tym podobne, czasem przestrzegane hasełka (10)) Rozpadająca się kultura powoduje wyzwolenie coraz większych ilości ludzi spod swoich wpływów, a więc między innymi przestają działać hamulce agresji. W tej sytuacji powstają pewne zastępcze wytwory kultury, starające się utrzymać dotychczasowy porządek. W instytucji "szkoła" wprowadza się na ten przykład monitoring, czy też zakazy rozmaite (np. opuszczania terenu szkoły). Można się na te fakty oburzać, ale czy jak (nie przymierzając - wybaczcie...) piorun w dom trzaśnie i chałupę spali, to oburzać się ktoś będzie?... A to, że tonąca kultura brzytwy się chwyta, też jest faktem wynikającym z procesów od jednostek niezależnych.

Przypisy

(1) - Wybaczcie brak ścisłej definicji, ale usprawiedliwieniem moim jest sześciotomowa "Nowa Encyklopedia PWN" z 1996. Pod hasłem "kultura" (polecam przeczytanie) napisane w niej jest między innymi: "Nie było i nie ma żadnej ogólnie przyjętej teorii kultury". No cóż, może trochę żal...
(2) - Pisząc 'ostatecznie' mam na myśli wyłącznie małą odległość czasową od chwili obecnej. Nic więcej.
(3) - Pojęcie świadomości każdemu jest dane subiektywnie i tylko subiektywnie. Dopóki nie podłączę się do układu nerwowego innej istoty, nie będę czuł tego, co ona czuje, a to wydaje się być warunkiem koniecznym (ale nie wystarczającym!?) do stwierdzenia świadomości. Lepiej więc nie używać pojęcia świadomości, ale samoświadomości (wtedy - zgodnie z postulatami Wittgensteina - nie będzie pustych problemów, wynikających jedynie z języka, nie z obiektywnego stanu rzeczy).
(4) - Wbrew pozorom inne zwierzęta też romansują z technologią (odsyłam do książek o zachowaniach zwierząt). Ilościowy charakter zmian nie wyklucza zaistnienia po drodze efektów progowych.
(5) - Jeszcze raz proszę o wybaczenie z powodu tak małego spektrum przykładów. Myśleć mi się nie chce...
(6) - Przykładowo: jeżeli jestem święcie przekonany, że "nie kradnij" pochodzi od Boga, itd., to wywiera to na mnie znacznie większy wpływ, niż gdybym wiedział, że to paru ludzi usiadło i napisało jakąś baśniową historię w celu wprowadzenia kodeksu regulującego życie w społeczności. I tak dalej...
(7) - Tak naprawdę to powyższe parę akapitów jest jedynie szkicem dowodu, quasi-przekonującym zbiorem faktów, ale cóż... jest to temat na książkę, a nie na artykuł. Trochę więcej szczegółów można odnaleźć w "Wizji Lokalnej" i "Golemie XIV" Lema.
(8) - Zatrzymanie tego procesu byłoby zapewne możliwe tylko poprzez likwidację środków masowego przekazu, oświaty, a może nawet całego życia społecznego w formie - jak ją zwiemy - "cywilizowanej".
(9) - Odsyłam do Witkacego.
(10) - 'Hasełka', bowiem statystyczny średni stosunek ilości osób głoszących te idee do ludzi realizujących je zakrawa na żart historii gatunku i ideosfery. Chociaż... w sumie... może i tak jest nieźle?...


6.2001