[ Początek, Dzień 1, Dzień 2 ]

Kińczyk Bukowski

Dzień drugi (24 km; przy szczytach granicznych podaję również numer słupka): Schron nad Negrylowem- Grób Hrabiny- punkt widokowy w Siankach- Piniaszkowy Wierch (961m, nr 222/960,3)- Opołonek (1028m; nr 215/1027,7)- przełęcz Żydowski Beskid (863m; nr od 211 do 207)- Rozsypaniec (1146m; nr 177/1160,1)- Kińczyk Bukowski (1251m; nr 173/1251,4)- Połonina Bukowska- przełęcz Bukowska (1107m; nr 165/1132,9).

W połowie drogi między schronem, a punktem widokowym w Siankach znajduje się jedyna w Polsce stanowisko świerka karpackiego- jest to jedne z niewielu miejsc w okolicy, gdzie nie mają wstępu siekiery. Ostatni etap- może dwukilometrowy- prowadzi wąska ścieżynką - także zwykłym rowerem mogą być tu trudności. Ścieżka dydaktyczna dochodzi tylko do punktu widokowego (w 1999 roku przedłużona została o kilometr, a są plany kolejnego jej przedłużenia -tak aby dochodziła najbliżej jak się da przełęczy Użockiej). Na razie przy końcu ścieżki widoczna jest czerwona tabliczka ostrzegawcza "Koniec ścieżki, proszę nie zbaczać, wrócić należy tą samą drogą". Właściwie, na pierwszy rzut oka nie ma gdzie dalej iść. Może jeszcze kilkadziesiąt metrów w kierunku źródeł Sanu, które i tak są już po stronie ukraińskiej. Po drugiej stronie granicy ruchliwa linia kolejowa, szosa do Uzhorodu, a na horyzoncie widnieją zabudowania nowych Sianek- tych ukraińskich. Od cichej strony polskiej oddziela je tylko błękitna wstęga Sanu i "systema" z grubego drutu kolczastego.

To miejsce powszechnie nazywane jest grobem Hrabiny. Z cmentarza pozostało kilka nagrobków i piękny grobowiec Andrzeja i Klary Stroińskich- ostatnich właścicieli Sianek. Nad potokiem Niedźwiedzim można ponoć oglądać reszki dworu.

Wchodzimy w las, czujnie wypatrując strażników ukraińskich którzy- powtarzam za polskimi strażnikami granicznymi z Tarnawy- potrafią przeciągnąć na swoją stronę, pod pretekstem pożyczenia ognia, czy jakimkolwiek innym. Dla polskiego turysty kończy się to wycieczką do Przemyśla przez Lwów, odpowiednio wysoką karą i zakazem wjazdu na Ukrainę. "Strażnik ukraiński zawsze przekona Cię, że przekroczyłaś granicę, bo to on ma karabin." Dlatego radzą iść kilkanaście metrów od ścieżki, po lesie... Oglądanie się na każdą stronę strażnicy zalecają tylko w lesie, na połoninach zaczynających się od Rozsypańca wszystko dokładnie widać.

Dojście na Kińczyk nie przedstawia sobą żadnych trudności orientacyjnych, gdyż cały czas idzie się wzdłuż ścieżki granicznej. Jedynym problemem orientacyjnym może być zwykłe "przegapienie" granicy. Trakt wydeptany przez strażników pomiędzy słupkami granicznymi jest bardzo niewyraźny. Nie ma innej rady, trzeba się dokładnie rozglądać za słupkami. Kiedy wychodzimy na połoninę Rozsypańca, widzimy dwóch strażników, polskiego i ukraińskiego, w najlepszej komitywie... I jak tu wierzyć mężczyznom?

Widoki z Kińczyka zapierają dech w piersiach... Tarnica, Rozsypaniec, połoniny Halicza, obu Rawek, w oddali czubek Caryńskiej... Od strony ukraińskiej nie jest wcale gorzej: od połoniny Równej, przez Ostrą Horę, po połoninę Borżawy ze Stohem (najwyższym szczytem Bieszczad) w roli głównej... Pogoda zrobiła nam tę uprzejmość, ze zobaczyliśmy nawet Gorgany i Czarnohorę...

Jeszcze przez kilka kilometrów, kiedy schodziliśmy Połonina Bukowską towarzyszyła nam piękna pogoda. Po lewej widoczny był szczyt Stijnej, niedostępnej zarówno z polskiej strony (teren Ukrainy), jak i z ukraińskiej (szczyt znajduje się pomiędzy granicą a "systemą"). Kiedy dotarliśmy już przełęczy Bukowskiej zaczęło kropić. Zaroiło się również od ludzi zbiegających czerwonym szlakiem z Rozsypańca (drugiego) Halicza i Tarnicy. Wróciliśmy z Raju...



[ Początek, Dzień 1, Dzień 2 ]



  Dolina górnego Sanu. Text & Photo copyright (c) 2002 by Katarzyna Turska.
Web ver. 20021010 copyright (c) 2002 by AW2P2. Kontakt z redakcją: aw2p2@fuw.edu.pl.