Rozrząd rozplanowałem przy użyciu programu Valve Gear simulator.
Przy projektowaniu założyłem duży ruch suwaków, prawdopodobnie większy niż w skali. Trochę się obawiam, że może to spowodować powstawanie w stawidle dużych sił, ale to się okaże. wahacz składałem na krzyżulcu suwaka. Na zdjęciu złapany w pean na chwilę przed zlutowaniem.
Następnie założyłem wodzik. Najpierw przeciągnąłem drut mosiężny przez oba elementy, potem przyciąłem go ucinaczkami, spiłowałem końce na płasko, czemu towarzyszy ich rozgniecenie.
  Po złapaniu w imadło "kalibruję" rowek w jarzmie. Przycinam niedotrawione pozostałości ostrym nożem, sprawdzam za pomocą drutu, że szerokość jest właściwa.
A tak lutuję wodzidło suwaka z dwóch części.

  • Ustalam położenie wzajemne blaszek wkładając druty do otworów
  • W części gdzie blaszki są osobno łapie je w imadło, wkładając między nie coś o odpowiedniej grubości

A tak to wygląda po zlutowaniu oraz  przycięciu i opiłowaniu drutu który będzie pełnił rolę kamienia.

Kolejny etap - połączenie wodzidła z wahaczem.


Oraz drążka mimośrodowego z jarzmem.

A tak wygląda zamocowanie jarzma. Podobnie jak w prototypie.
Niestety to z poprzedniego zdjęcia pękło mi podczas różnych prób. Oto nowe, z nowymi kołkami, wytoczonymi na tyle precyzyjnie, żeby wystarczyło je wcisnąć, co pozwoliło uniknąć lutowania.
Tak wygląda stawidło w trakcie składania i po założeniu na podwozie.

Obecnie pracuje nad ustawieniem rozrządu, tak, żeby ta jedna strona zaczęła się kręcić. Trafiłem na połączenie kłopotów, których się nie spodziewałem: trudno jest regulować położenie trzona suwakowego w jego krzyżulcu, bowiem trudno go złapać (nie bardzo jest za co...) a jednocześnie trudno mi stwierdzić kiedy dokładnie ma miejsce otwarcie poszczególnych kanałów - przynajmniej obecnie kiedy po prostu "przytykam" wąż ze sprężonym azotem do wlotu pary.

Będę musiał zrobić sobie odpowiedni uchwyt i dokleić solidnie wlot gazu.

Kręci się!

Zrobiłem sobie wlot gazu w postaci grubościennej rurki, podfrezowanej tak, żeby dokładnie pasowała do cylindra rozrządu. Dzięki temu mogłem wreszcie wyraźnie usłyszeć, wpuszczając sprężony azot, kiedy otwierają się poszczególne kanały przelotu gazu.

Ustawiłem rozrząd, tzn. kąt przeciwkorby i położenie suwaka tak, żeby:

  • W obu położeniach martwych tłoka środek jarzma pokrywał się z punktem obrotu wodzidła suwaka, innymi słowy żeby pozycja nastawnika nie wpływała na położenie suwaka
  • Przy centralnym ustawieniu nastawnika, kiedy kamień znajduje się na osi wokół której kiwa się jarzmo, dopływ pary do obu stron tłoka otwierał się w tym samym stopniu (planowałem, żeby się otwierał tylko w położeniach martwych tłoka).

    No i działa! W skrajnych pozycja nastawnika napełnienie przekłada się na 3/4 obrotu. Pozostałe pół obrotu wykonywałaby druga strona, ale jako że jej nie ma, trzeba liczyć na "zamach". Ten jest dostatecznie duży dopiero przy ciśnieniu około 1atm. Wtedy koło rusza i obraca się samo z częstością rzędu 10Hz, szacując z dźwięku. Zwiększając ciśnienie do 4atm można zwiększyć obroty na oko o czynnik dwa, czyli przyspieszenia 4 razy. Takie próby pokazały, że zrywa się połączenie trzon suwakowy - krzyżulec suwaka. Trzon suwakowy jest wklejony w małą kostkę z dziurką i dwoma "rogami" na których obraca się wahacz. Jak się okazuje klej natychmiastowy nie wystarcza i się zrywa. Pozostałe elementy i połączenia dzielnie się trzymają.


  • Wersja ostateczna


    A - podtrawienia na zgięcie, B - zawinięte końce (patrz foto wyżej), C - kołki osi obrotu


    Tak wygląda prototyp - Muzeum Kolejnictwa w Warszawie. (Kto wygiął wodzidło suwaka?)