Astronomy

Ja mówię, ty mówisz, on, ona, ono mówi, my mówimy, wy mówicie, oni, one mówią. Cały czas. Gdy ból to słowa, gdy radość to słowa, gdy jakiekolwiek inne uczucia to słowa. Ja, ty, my, wy. I gdy muzyka to słowa i gdy spojrzenia to słowa. Oni, on i ona. I jeszcze raz. I od dziecka. I jeszcze nad grobem. Żadnej chwili nie przeżywamy w pełni. Nie przeżywacie. Nie przeżywają. Poruszamy się (poruszacie, poruszają) w abstrakcyjnych systemach pojęć, systemach abstrakcyjnych pojęć, pojęciach systemów abstrakcyjnych. Jak fantomy i miraże unosimy-wy-oni się w świecie, który postrzegamy – o zgrozo! postrzegacie, postrzegają-jego-ich – a którego nie czujemy już bezpośrednio, tylko poprzez pojęcia, nie czujecie, nie czują. I oto nasz, wasz, mój, twój niedosyt i pustka, pustką, pustki, rozterki – w słowach, ach, pojęciach, tym worku foliowym założonym na głowę, w którym dusimy, dusisz, duszą siebie i nawzajem ja, ty, my, oni, wszyscy w hermetycznych kombinezonach... I jak gwiazdy na niebie ślemy ku sobie martwe sygnały. Słowa.

...or the light that never, never warms.


(17 czerwca 2003)