pierwszy listopada

z kościoła ludzie wracali, a zwłaszcza szli starzy ludzie
pośród ogłoszeń o zen, tai-chi i gimnastyce
chłodne już było powietrze, ani jednego powiewu
chmury zwaliste przykryły światło, słońce i niebo
ostatnie ptaki nad nami w milczeniu gdzieś przeleciały
z kościoła ludzie wracali

            a zwłaszcza szli starzy ludzie
wśród szarych bloków i aut – świetlistych, zaparkowanych
na tych chodnikach, gdzie kał leży psi rozdeptany
wśród reklam medytacji i jogi, i giełdy ezoterycznej
szli starzy ludzie z kościoła, wokoło leżały liście

ostatnie uschnięte na drzewach, w tej ciszy bez jednego powiewu
czekały na swój upadek, i gnicie, i zimę, i śniegi
co ziemię całą przykryją, czuć to w tej ciszy powietrza
co dudni w uszach i w oczach, dzień listopada pierwszy
ludzie powoli kroczą

            pośród sklepów z promocją
z kościoła ludzie wracali, a zwłaszcza szli starzy ludzie
krokiem powolnym stąpali, wszyscy w ciężkich ubraniach
i czas było pójść już na cmentarz, nad grobem znicz swój zapalić
a zwłaszcza szli starzy ludzie, z kościoła ludzie wracali


(1 listopada 2004)